Chcesz poprawić wizerunek rządu i osłabić skierowane w niego krytyczne ostrze – powołaj na ministrów kobiety, przekonuje Norbert Maliszewski na łamach tygodnika Wprost. Autor, na przykładzie kilku rządów, pokazuje, jak włączenie atrakcyjnych pań w zarządzanie państwem poprawiło notowania kilku zagranicznych rządów. Jednocześnie analogiczne rozwiązanie sugeruje Donaldowi Tuskowi.
Choć w rządzie Tuska pracuje już pięć kobiet, pisze autor, to nie zostały one dobrane według klucza sprawdzonego we Włoszech czy we Francji. Tam, jak przekonuje Maliszewski, teki ministerialne powierzono atrakcyjnym kobietom, wyraźnie podkreślającym swoje walory.
Maliszewski sugeruje, że rząd Tuska został skompletowany według zasad z amerykańskich podręczników do marketingu. Resortami siłowymi rządzą mężczyźni. Niebawem wraz z przeglądem ministerstw ma się to zmienić. Kilka dotychczas zarządzanych przez panów ministerstw mogą, zgodnie z sugestiami doradców wizerunkowych premiera, przejąć atrakcyjne panie, wymieniane w tekście. A tymczasem „kobiecymi” resortami rządzą panie, które zdaniem autora nie wykorzystują kobiecej broni, dlatego są raczej mężczyznami w spódnicach. (ał)
