O czym mowa? Oczywiście o autoryzacji. Wstrzymuje pracę, buduje sztuczne mury, jest potencjalnym źródłem manipulacji – okiem przedstawiciela mediów to zazwyczaj zło konieczne. Jak w tej sytuacji powinien zachować się PR-owiec?
Należy pamiętać, że autoryzacja w relacjach z mediami to narzędzie jak każde inne. Owszem, dziennikarze patrzą na nią krzywym okiem, ale nie oznacza to od razu końca marzeń PR-owca o kontroli nad przekazem. Tyle z dobrych wieści. Sam proces to gra w koszykówkę na polu minowym. Po pierwsze jest prawo prasowe, które reguluje, co dziennikarz musi i kiedy… Z drugiej strony są goniące terminy w wydawnictwach i doświadczenie przedstawicieli mediów, którzy sprytnie wiedzą jak ominąć obowiązek autoryzacji.
To wciąż dopiero początek. Dziennikarz dziennikarzowi nierówny, sytuacja sytuacji nierówna. Nie od każdego i nie zawsze trzeba żądać autoryzacji. Mogą się zdarzyć sytuacje, kiedy autoryzacji wymagać musimy bezwzględnie, a mimo to… nic to nie da. Wypowiedzi i tak trafią do tekstu czy audycji. Kolejna pułapka czeka na PR-owca, gdy dostanie już spisany przez dziennikarza tekst. Co zmieniać, czego bezwzględnie nie ruszać?
Jak skutecznie autoryzujesz tekst?
Jak zastosujesz prawo prasowe w praktyce?
Co się może stać z wypowiedziami twoimi i twojego szefa?
Kiedy warto żądać autoryzacji?
Jak korzystając z nielubianej autoryzacji zbudujesz pozytywną relację z dziennikarzem?
Sprawdź w trakcie szkolenia “Dziennikarz twój przyjaciel – jak skutecznie komunikować do mediów“, już 26.03 w Warszawie!
Zapisz się już teraz!
Bartosz Sawicki
redaktor naczelny PRoto.pl