Facebook to idealne miejsce na uzewnętrznianie się, jednak coraz więcej treści trąci banałem. Czemu tak się dzieje? „W serwisach społecznościowych kierujemy się trochę owczym pędem. Wchodząc na Facebooka zaczynamy używać panującego tam sposobu komunikowania” – twierdzi dr Julita Koszur ze Szkoły Wyższej Psychologii we Wrocławiu.
FB to narzędzie kompleksowe – nie tylko zaspokaja potrzeby społeczne, ale pozwala też na znalezienie partnera czy rywalizowanie poprzez gry. To miejsce odpowiednie dla biznesu i polityków, którzy mogą komunikować się bezpośrednio z odbiorcami. A kogo najbardziej wciągają social media? Uzależnić może każdego, ale „wiadomo, że ludzie o osobowości narcystycznej korzystają z Facebooka nieco inaczej. Są skłonne umieszczać zdjęcia, które pokazują je w lepszym świetle – w wystudiowanych pozach albo po obróbce komputerowej” – sądzi Koszur.
Obecność w internecie wpływa także na to, co mówimy. Okazuje się, że w mediach społecznościowych chętniej i częściej dzielimy się sprawami prywatnymi. Prócz tego „wchodzą mechanizmy czysto marketingowe (…). Dostrzegam jednak coraz bardziej nasilony wyścig – kto pierwszy puści rano ciekawego newsa” – uzasadnia Koszur.
Facebook rośnie w siłę i ciężko będzie go wyprzedzić, bo „jest elastyczny i dość szybko się zmienia”. Ponadto serwis nie spowodował, że realne kontakty zeszły na drugi plan – „nie zmieniła się częstotliwość naszych spotkań (…), ale chyba zmieniła się ich jakość” – czytamy w dodatku Magazyn Kuriera Porannego. (kg)