Wymuszanie opłat w zamian za pozytywne publikacje, kompromitowanie tych, którzy nie chcą płacić – tak według raportu, stworzonego w 2008 roku przez ambasadę USA w Wilnie, funkcjonuje część gazet na Litwie. Tekst został ujawniony przez WikiLeaks.
Twórcy raportu przytaczają słowa Viliusa Kavaliauskasa, byłego dziennikarza a obecnie doradcy premiera Litwy. Według niego „za prawo do nietykalności trzeba płacić”. Ceny publikacji zależą od sympatii i antypatii wydawców. Anonimowy członek litewskiej Partii Pracy narzeka, że za pozytywny artykuł w czołowej litewskiej gazecie Lietuvos Rytas jego partia musi płacić 25 tys. litów, czyli 10 tys. dolarów. W przypadku socjaldemokratów ta stawka jest pięciokrotnie niższa. Vitas Tomkus, właściciel dziennika Respublika, przez lata upominał natomiast dziennikarzy swojej gazety, aby ci nie krytykowali znanego przedsiębiorcy Viktora Uspaskiego.
Tomkus oferował także „swoje usługi” dyrektorowi generalnemu litewskiego oddziału amerykańskiego koncernu Pfizer Raimundasowi Voishce. Za milion litów (400 tys. dolarów) był on gotów „zniszczyć” konkurencję tej firmy. Po dwóch tygodniach od złożenia oferty przedstawiciele Respubliki zgłosili się do koncernu z pytaniem, czy firma nie zechciałaby „wykupić ogłoszenia”. Po odrzuceniu propozycji dziennik opublikował artykuł w którym dowodził, że zażywanie jednego z produktów Pfizera – Viagry, może skutkować śmiercią. Gazeta próbowała także skompromitować samego dyrektora firmy podając m.in., że korumpuje swoich menadżerów i policję, oraz że upił się i oddawał mocz przez okno jednej z restauracji.
Voishka w rozmowie z amerykańskimi dyplomatami przyznał, że amerykańskie firmy nie chcą korumpować litewskich mediów, europejskie mają już mniejsze opory, a lokalne firmy opłacanie mediów traktują jako zwykły element swojej działalności. Podobnie twierdzi dyrektor zarządzający litewskiej filii agencji Hill&Knowlton, wedle którego postrzeganie korupcji w mediach jest nie mniej ważne od samego zjawiska. Według niego wielu Litwinów uznaje już każda publikację za efekt działań korupcyjnych lub prób oczerniania innych, a tyko 40 proc. ufa mediom. (ks)