Redakcja poprosiła rzeczniczkę stowarzyszenia Lambda Warszawa, Ygę Kostrzewę o skomentowanie kontrowersji wokół projektu promocji Krakowa adresowanego do środowiska homoseksualistów – o czym pisaliśmy na PRoto.pl.
Redakcja: Jaki skutek mogą mieć protesty przeciw promocji miasta adresowanej do homoseksualistów? Czy zniechęcą mniejszości seksualne do odwiedzania miasta, czy wręcz odwrotnie – zachęcą je?
Yga Kostrzewa: Wydaje mi się, że raczej mogą zniechęcić. Mieszkańcy w ten sposób pokazują, że pewne osoby są niemile widziane w ich mieście. To zupełnie tak, jakby protestować przeciwko przybywaniu turystów z określonych krajów czy czarnoskórych – choć nic nie wiadomo o nich, że zrobili coś złego. Ale może ktoś wpadnie na pomysł, aby w sposób prześmiewczy pokazać, że geje i lesbijki JUŻ SĄ w Krakowie i przyjeżdżają tam przez cały czas. Jak zresztą do innych miast, które są warte odwiedzenia w Polsce.
Red.:Co sądzi Pani o pomyśle promowania miasta wśród takie grupy docelowej? Czy to dobry czy zły pomysł?
YK:Jeśli miasto w jakiś sposób zauważyło, iż może taka akcja wyróżnić pod względem promocyjnym, może spowodować wzrost turystów i wpływów – to czemu nie. Istnieje kilka specyficznych szczegółów, na które zwracają uwagę lesbijki i geje i można je wykorzystać – np. chęć pobawienia się w dyskotece czy spędzenia czasu w klubie, który niekoniecznie jest nastawiony na klientelę homoseksualną, ale jest bezpieczny, tolerancyjny i otwarty – a to może już wystarczyć. Ważną są także noclegi, bowiem zdarza się, iż w hotelach widząc 2 osoby tej samej płci nie oferuje się łóżka tzw. małżeńskiego – czasami takie sytuacje są niekomfortowe dla przyjeżdżających.
Jeśli umiejętnie się poprowadzi taką kampanię – a jest to możliwe tylko w przypadku dobrej współpracy z organizacjami i podmiotami adresującymi swoje usługi czy mające coś wspólnego z gejami i lesbijkami, znające temat – będzie ona skuteczna. To wiemy już na podstawie pierwszych kampanii reklamowych skierowanych do rynku LGBT w Polsce (napój Burn).
Red.:Jak takie protesty wpływają na wizerunek Krakowa i Polski?
YK:Według mnie – fatalnie. Pokazuje to, iż Kraków nie jest miastem otwartymi i europejskim, za jakie jest uważany. Wciąż zauważalna jest pewna zaściankowość i stereotypowe, dyskryminujące podejście do osób homoseksualnych. Widać to także w komentarzach dziennikarskich. Zakłada się, iż geje i lesbijki będą demoralizować, obnażać się, niesmacznie obściskiwać i uprawiać wszędzie seks (zwiedzanie miasta nie na tym przecież polega). Nie traktuje się nas jako zwykłych turystów, którzy chcą zobaczyć piękno miasta, pozwiedzać, zjeść dobry obiad i zostawić pewną sumę pieniędzy.Według mnie trzeba na to patrzeć bardziej ekonomicznie i bez uprzedzeń. W marketingu przecież stosuje się adresowanie do tzw. grup celowych.
Co ciekawe – sama byłam w ostatni weekend w Krakowie, dokąd jeżdżę dość regularnie, co miesiąc-dwa. Dla tych, którzy widzą stereotypowo opowiem, iż byłam tam ze swoją partnerką oraz moimi rodzicami, którzy ostatnio widzieli Kraków kilkanaście lat temu. Zwiedziliśmy Wawel, muzea, Kazimierz, Podgórze, kościoły – wydeptaliśmy wszystkie standardowe ścieżki. I do głowy mi nie przyszło, iż jako lesbijka jestem tam niemile widziana – przecież to absurd. Proponuję mniej emocjonująco podejść do tematu, wszak wszyscy jesteśmy ludźmi i chcemy coś w życiu zobaczyć, choćby piękno naszego kraju. Życzę powodzenia magistratowi w realizowaniu tego dobrego pomysłu, aby został on przygotowany profesjonalnie i bez oglądania się na protestujących, którym przeszkadzałby nawet kwiatek u kożucha.
Rozmawiała Aleksandra Łuczak