poniedziałek, 23 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościKot wesprze biuro promocji Wrocławia

Kot wesprze biuro promocji Wrocławia

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia, na początku lutego 2019 roku adoptował kota porzuconego na dworcu autobusowym – zauważa tvn24.pl. Wcześniej jednak przeprowadził konkurs, w którym internauci mogli zdecydować o imieniu dla zwierzęcia, a jego powitanie w ratuszu odbyło się w obecności mediów. „Kotek będzie pracował w Departamencie Prezydenta, w biurze prezydenta, czasami będzie wspierał także biuro promocji” – mówił podczas konferencji prasowej Sutryk.


Źródło: facebook.com/sutrykjacek

Czworonóg został porzucony przez rodzinę, której nie pozwolono zabrać go na pokład autobusu – zauważa źródło. O losie zwierzęcia poinformował Krzysztof Balawejder, prezes PKS Polbus. Dzięki niemu informacja dotarła do prezydenta, który – jak pisze portal tvn24.pl – już wcześniej deklarował, że chciałby zaprosić do budynku urzędu zwierzę. Wrocka, bo takie imię nadali kotu internauci, Sutryk będzie jednak zabierał także do domu.

Konferencję prasową, na której zaprezentowano nowego „urzędnika”, Sutryk wykorzystał też do przypomnienia działań i planów magistratu w sprawie bezdomnych zwierząt.

W facebookowej dyskusji nad imieniem dla zwierzęcia pojawiło się ponad 2 400 komentarzy. Historię adopcji Wrocka przytoczyła Polska Agencja Prasowa, a za nią m.in. TVN24, Fakt czy Wirtualna Polska.


Źródło: monitoring internetu Instytut Monitorowania Mediów

Czworonożni kompani polityków to znany element marketingu politycznego. Jak opisuje portal plus.dziennikzachodni.pl, pies ocieplał m.in. wizerunek Aleksandra Kwaśniewskiego, a kot – Jarosława Kaczyńskiego. Zwierzęta nie zawsze jednak mają pozytywny wpływ na postrzeganie polityka. Źródło przypomina m.in. Kacperka, yorka szefa „Solidarności” Piotra Dudy, którego wygody (złota miska z wygrawerowanym i ręczniki z wyhaftowanym imieniem psa) opisał „Newsweek” i wywołał tym krytykę działacza, na którą ten musiał opowiadać podczas konferencji prasowej.

Przygarnianie zwierząt przez polityków to praktyka znana także w innych krajach. W 2017 roku media pisały, że czarnego mieszańca labradora i gryfona przygarnął Emmanuel Macron, prezydent Francji. Nadał mu imię Nemo, które nawiązuje do kapitana z powieści Juliusza Verne’a „Dwadzieścia tysięci mil podmorskiej żeglugi”. Macron dzięki swojej decyzji kontynuował tradycję posiadania psów przez francuskich prezydentów, która utrzymywana jest już od 50 lat – można było wówczas przeczytać na rp.pl. Czworonogi pojawiają się też często w Białym Domu – mieli je amerykańscy prezydenci tacy jak np. George W. Bush czy Barack Obama. (mp)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj