Jak czytamy na adweek.com, pojawia się pytanie, czy firmy powinny okazywać wsparcie dla Francuzów, a jeśli tak, to w jaki sposób wypada to robić. Autentyczność, nie autopromocja – tego oczekują internauci.
Wśród marek, które nie pozostały obojętne wobec sytuacji we Francji znalazły się m.in. Amazon, Google i Uber. Na swoich profilach na Twitterze, Instagramie czy Facebooku publikowały treści zawierające hashtag #PrayforParis. Odbiorcom nie spodobał się jednak pośpiech marek w dołączeniu do dyskusji – podaje źródło.
W social mediach, poza słowami, marki wykorzystywały także obraz. Niektóre firmy korzystały z gotowego filtru „Peace for Paris”, inne tworzyły swoje własne zdjęcia. Serwis informuje, że Steven Hellen, autor książek o designie, w rozmowie z Fast Company podkreślił, że udostępnianie fotografii wyrażających solidarność jest istotne. Uważa on, że symbole są potrzebne, bo dzięki nim można pokazać to, czego nie można powiedzieć. Stanowią ponadto subtelny sposób włączenia się w dialog.
Takie symbole marki umieściły w różnych miejscach. Uber flagę Francji ulokował na samochodach w swojej aplikacji. Z kolei Amazon zamieścił ją na swojej stronie internetowej. Airbnb jest jedną z wielu firm, która flagę Francji włączyła w swoje logo, oferując także noclegi w ramach akcji Airbnb Disaster Response. Zarówno Google, Skype, Verizon, jak i Sprint umożliwili odbiorcom międzynarodowe darmowe rozmowy.
Nie wszystkim markom udało się jednak okazać wsparcie odpowiednio. Jak czytamy, niektóre posty odebrane zostały jako nieszczere. Przykładem jest wpis użytkownika 50 Cent, który, według internautów, przesadził z liczbą hashtagów odsyłających do profili firm. (ak)