Marek Kochan, medialny trener Jarosława Kaczyńskiego, to według magazynu Wprost „najdroższy człowiek w branży”. Za jego szkolenia dla prezesa i „wierchuszki” PiS partia ma płacić setki tys. zł. „Milionowe legendy” krążą zaś o zarobkach Studia PR, za pośrednictwem którego Kochan realizuje projekty dla PiS-u.
„Kamera jest skierowana wprost na Kaczyńskiego. Prezes PiS ma na sobie starannie dobrany garnitur i niezłe buty, niesforne zazwyczaj włosy są starannie ułożone. Medialny trener Kaczyńskiego zza kamery udaje dziennikarza, pewnie z wrogiej telewizji, bo nieustannie prowokuje. Chodzi o to, żeby na nagraniu uwiecznić momenty, kiedy lidera PiS ponoszą emocje i traci nad sobą kontrolę. Usiądą nad tym potem we dwóch, żeby omówić błędy, które popełnił Kaczyński” – tak Wprost opisuje współpracę lidera PiS ze swoim doradcą. I dodaje, że Kaczyńskiemu trudno „wykrzesać z siebie emocje” na niby, poza tym „za bardzo polubił” Kochana. W tekście pada nawet pytanie, czy prezes PiS czasem się od niego nie uzależnił. Cel jednak jest chlubny – Kochan „buduje lidera, który ma wreszcie przełamać swą polityczna impotencję i powrócić do władzy”. Nic dziwnego, jest w końcu „jednym z najlepszych w kraju speców od technik manipulacyjnych, mistrzem perswazji i kreowania publicznego wizerunku” – donosi Wprost. Sam zainteresowany na łamach gazety przyznaje: „Jestem aktywny jako ekspert na rynku: doradzam i prowadzę szkolenia, głównie dla biznesu. Zdarza mi się pracować dla polityków, lecz to drobny ułamek mojej aktywności”. Ale na temat współpracy z czołowym opozycjonistą w kraju „nie ma nic do powiedzenia”, prócz tego, że ceni go za „osobisty urok” i „poczucie humoru”.
Według ustaleń tygodnika, w sprawozdaniu finansowym za ten rok, które partia Kaczyńskiego wyśle za kilka miesięcy do Państwowej Komisji Wyborczej, znajdą się co najmniej trzy faktury za szkolenia, które prowadził. Tylko za półtora miesiąca pracy – od początku sierpnia do połowy września – PiS zapłacił ponad 214 tys. zł. To honorarium za – jak mówi się w partii – „projekt Gliński” – czytamy w artykule. Natomiast o pieniądzach, jakie Studio PR (za pośrednictwem tej firmy, należącej do Bogdana Szczesiaka, Kochan realizował projekty dla PiS-u) miało w ostatnich latach zarobić na PiS – „krążą milionowe legendy”. To cena za „testowanie na Kaczyńskim tzw. taktyki Gandhiego” – lider PiS ma emanować spokojem, nie wdawać się w ostre spory, „a wtedy ludzie zobaczą w nim siłę i rację” – piszą Andrzej Stankiewicz i Piotr Śmiłowicz. I pokpiwają, że póki co misja ta jest dla Kochana pasmem porażek, bo „ilekroć »treser« wtłoczy Kaczyńskiego do marketingowej klatki, lider PiS prędzej czy później się uwalnia, kąsając przy tym na prawo i lewo”. (es)