Wiele gmin stara się wypełnić obowiązek przeprowadzania konsultacji społecznych jak najmniejszym kosztem. Tymczasem prawdziwy dialog między mieszkańcami a samorządowcami niesie korzyści dla obu stron. Jak czytamy w piśmie Wspólnota, lekceważenie konsultacji może natomiast zwrócić się przeciwko władzom.
Często konsultacje społeczne sprowadzają się do zamieszczenia w Biuletynie Informacji Publicznej projektu danej uchwały. Problem polega na tym, że niewiele osób odwiedza strony BIP, a swoje uwagi przesyła tylko niewielki procent zainteresowanych. W efekcie społeczeństwo, pomijane przy podejmowaniu decyzji, staje się niechętne władzy lub w najlepszym razie obojętne wobec niej.
Sama władza może pytać mieszkańców o wiele spraw i, jak czytamy, tak naprawdę od niej zależy, w jakim zakresie zostaną przeprowadzone konsultacje. Autor artykułu podaje przykład Olsztyna, którego władze konsultowały z mieszkańcami m.in. lokalizację przystanków tramwajowych, politykę mieszkaniową, plany zagospodarowania przestrzennego, a nawet plany wprowadzenia oficjalnej pamiątki z miasta. Olsztyńskie konsultacje prowadzone są w różnych formach – otwartych spotkań z mieszkańcami, badań ich opinii, zebrań z przedstawicielami organizacji pozarządowych. Miasto organizowało nawet konkursy z nagrodami czy spotkania w parku.
Poznań w zeszłym roku przeprowadził 43 spotkania konsultacyjne dotyczące planów zagospodarowania przestrzennego. Konsultacje podzielono na dwa etapy – w pierwszym, gdy nie było jeszcze projektu planu, miasto zbierało ogólne sugestie mieszkańców. W drugim dyskutowano już nad konkretną koncepcją. Warszawa natomiast przeprowadziła szerokie konsultacje w 2010 roku, dotyczące zainwestowania środków pozyskanych z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Ich forma była zróżnicowana, zorganizowano m.in. ankietę dla mieszkańców oraz spacery z urzędnikami. (ks)