Platforma Agricole Trade, oferująca usługi brokerskie, podszywała się pod bank Credit Agricole dzięki wykorzystaniu podobnej nazwy i identyfikacji wizualnej. Sprawę nagłośnił Paweł Bednarz z Dziennika Gazety Prawnej. Jak napisał dziennikarz, wspomniany podmiot wyłudził od klientów miliony złotych. Przemysław Przybylski, rzecznik Credit Agricole, opowiada PRoto.pl o działaniach komunikacyjnych, jakie można podjąć w sytuacji, gdy jakaś firma próbuje podszywać się pod markę, za której wizerunek się odpowiada.
Jak czytamy w DGP, Bednarz ustalił, że klienci platformy Agricole Trade przekazywali jej swoje pieniądze, kopie dowodów osobistych, dane kart płatniczych czy do logowania do banku. Pracownicy, mówiący ze wschodnim akcentem, prosili też o udostępnianie komputerów w celu zainstalowania oprogramowania.
Logotypy Credit Agricole i Agricole Trade
W reportażu na temat platformy pojawił się komentarz Przybylskiego. Rzecznik podkreślił w nim, że jego bank nie jest powiązany z Agricole Trade. Poinformował też, że Credit Agricole podjął kroki prawne przeciwko właścicielom wspomnianego podmiotu w związku z bezprawnym wykorzystaniem znaku towarowego.
PRoto.pl rozmawiało z Przybylskim o zaistniałej sytuacji. Jak mówi rzecznik, bank dowiedział się o podszywającej się firmie, zanim dziennikarz DGP poprosił o komentarz. Link do platformy brokerskiej podesłał jeden z klientów. Zaczęło się weryfikowanie, czy rzeczywiście bank nie jest z nią jakkolwiek powiązany. „Trochę trwało, zanim się upewniłem, że nie współpracujemy z Agricole Trade. Od razu natomiast wzbudziło nasze podejrzenia to, że jego nazwa, jak i logotyp sugerowały dość bliskie związki kapitałowe lub organizacyjne z naszym bankiem. A takich związków na nie ma” – mówi rzecznik Credit Agricole.
Tak czy inaczej, dziennikarz zadzwonił, zanim bank zabrał głos. „Przyznam, że było mi to na rękę, bo właśnie planowaliśmy wydać oświadczenie na ten temat. Artykuł w gazecie (oraz opracowania jego treści na innych portalach) pomógł nagłośnić sprawę – gdybyśmy bowiem opierali się wyłącznie na naszym komunikacie, zapewne do tak szerokiego grona odbiorców nie udałoby się nam dotrzeć” – komentuje Przybylski.
Po publikacji tekstu – udostępnianego potem przez Przybylskiego – Credit Agricole opublikowało też własne oświadczenie. Powtarza w nim twierdzenie o braku związków z Agricole Trade, ale większa część tekstu to opis zasad bezpieczeństwa przy korzystaniu z usług finansowych przez internet. Taka ogólna treść, jak zwraca uwagę Przybylski, wynika z trudności, w jakiej znajduje się PR-owiec w takich sytuacjach.
„Mogę wyrażać wyłącznie zarzuty dotyczące wykorzystywania podobieństwa do naszej nazwy czy naszego logo – jest to niezgodne z prawem i podjęliśmy kroki prawne, żeby temu przeciwdziałać. Nie mam jednak podstaw, by stawiać zarzuty oszustwa. W oświadczeniu położyłem więc nacisk na to, by odciąć naszą markę od skojarzeń z tamtym podmiotem, oraz by przypomnieć w ogólny sposób o zasadach bezpieczeństwa” – tłumaczy Przybylski.
Z mówieniem o podszywającej się pod bank platformie wiąże się też inna trudność: rzecznik przyznaje, że nie chce zbyt dużo mówić na jej temat, by nie robić jej reklamy. Przybylski mimo wszystko planuje opisać historię w kanałach banku i ostrzegać klientów. „Staram się prowadzić działania komunikacyjne, ale z dozą ostrożności, by nie rozpędzić tej »śnieżnej kuli« zbyt mocno” – mówi.
Jego bank monitoruje obecnie wzmianki na temat Agricole Trade, obserwuje także komentarze pod materiałami o tej platformie. Samej sytuacji Przybylski nie uznaje za kryzys mogący zakłócić działanie instytucji, stąd Credit Agricole nie uruchamiało wszystkich procedur opisanych w manualu kryzysowym. (mp)