„Sztuka to zwykle kwiatek do kożucha dla ludzi zajmujących się biznesem”, czytamy w stołecznym dodatku Gazety Wyborczej. Duże firmy, takie jak ING czy PKO BP dla celów wizerunkowych i marketingowych tworzą kolekcję współczesnego malarstwa. „Zawsze dobrze jest powiedzieć, że nie sprzedajemy tylko ciuchów czy produktów bankowych, ale także jesteśmy mecenasami sztuki”, pisze Dariusz Bartoszewicz.
Jednak jak twierdzi autor komentarza, w tego typu przedsięwzięciach chodzi o mydlenie oczu odbiorcom, a nie o prezentowanie sztuki, artystów i ich twórczości. „Kto chce, niech wierzy w świetny PR, że tak naprawdę właśnie chodzi o kontemplację. Oby tylko w Koneserze sztuka nie stała się listkiem figowym, który już nie pozwoli krzyknąć, że król jest nagi”. (ak)