Raczej nie powinno się kopać leżącego. Jednak widok nietrzeźwego w rowie posłużyć może jako dobra przestroga dla innych: patrz, nie nadużywaj, bo tak skończysz….
Przykład nc+ i ich dziwacznego zaistnienia na rynku to taki właśnie casus pijaka w rowie. Zarząd (zarządy?) firmy zapomniały w jakimś zbiorowym odurzeniu własną nieomylnością, że pewne nieprzemyślane działania doprowadzą do z góry wiadomych skutków.
Jak to się ma do idei i procesu rebrandingu? Bezpośrednio!
W tym przypadku stworzono nową firmę, nową nazwę, nowy chwytliwy slogan reklamowy, wykupiono z góry billboardy i przygotowano ofertę dla klientów – podobno „nową lepszą”, na której ciemni klienci się nie poznali. Klientów poinformowano o nowej ofercie i cenniku przy pomocy dość obcesowego pisma – i sprawa zamknięta.
Zapomniano (a może nikt w firmie o tym po prostu nie wiedział), że rebranding to nie tylko powierzchowne działania reklamowe oraz okazja do fotki prezesa w mediach. Rebrandig to szansa jedyna na wiele lat, a może na zawsze, by zbudować trwałe miejsce dla nowej marki i firmy na mapie gospodarczej kraju oraz emocjonalnej klientów. To długie mozolne planowanie, szkolenie personelu, zmiana myślenia i całej kultury organizacji, umiejętne zarządzanie zmianami, cyzelowanie ofert pod kątem klienta, wiarygodne komunikowanie się z otoczeniem, budowanie pozytywnych skojarzeń i reputacji – jeszcze długo po oficjalnych przemówieniach.
Zamiast tego mamy, jak to określiły media, festiwal „arogancji i ignorancji”, serię odwołań ze stanowisk, pogłębianie kryzysu, zamiast jego niwelowanie przez obsługujące firmę agencje PR oraz dział PR firmy, który nabrał wody w usta i rozpłynął się we mgle….
Rebranding to nie tylko zmiana marki poprzez przejęcie i zastąpienie jednej drugą. Często mamy z nim do czynienia także przy fuzjach, czyli łączeniu się firm, lub przy odświeżaniu wizerunku istniejących, być może zszarzałych już nieco, marek. W ciągu najbliższych lat, ze względu na szybko zachodzące zmiany gospodarcze i rynkowe, takich przypadków będzie coraz więcej.
Ponieważ rebranding zdarza się w życiu firmy niezwykle rzadko – to nie ma szans na powtórkę. Jeśli coś nie uda się za pierwszym razem – nie ma miejsca ani czasu na uczenie się na własnych błędach i na kolejne, może bardziej udane, próby. Jest jeszcze jeden ważny wymóg: wszystko musi się odbyć bez najmniejszych niedogodności dla klientów, bez jakichkolwiek przerw w pracy systemów, bez żadnych utrudnień dla partnerów biznesowych firmy. Należy też pamiętać, że to właśnie przy takich okazjach wszyscy, zwłaszcza klienci i media, oczekują korzystnej oferty i czegoś ekstra na start, bo pierwsze wrażenia się liczą.
Co prawda to zarządy firm, nie PR i Komunikacja, decydują o wprowadzenie rebrandingu, ale to PR i Komunikacja powinny mieć na wszystkich etapach jego realizacji decydujący głos.
Jak nie dołączyć do „PR-owej księgi Darwina”? W praktyczny i kompleksowy sposób można się o tym dowiedzieć na szkoleniu „Ze starego w nowe – rebranding w jednym palcu”!
Sprawdź szczegółowy program szkolenia.
Zapisz się już teraz!
Zapraszam,
Zbigniew Lazar