Zdaniem Marcina Makowskiego „leminga” będzie stać jedynie na ucieczkę z Facebooka na Instagram. A „pisanie o wyborach z jego perspektywy to dzisiaj kopanie leżącego” – pisze na łamach Rzeczpospolitej.
Autor sugeruje, że pokoleniu „lemingów” przyda się lekcja z demokracji, bo nie potrafią przegrywać. Dodaje przy tym, że trudno inaczej interpretować falę oburzenia w mediach społecznościowych po ogłoszeniu wyników wyborów. Liczba osób deklarujących emigrację po wygranej Andrzeja Dudy każde spytać, kim są ci ludzie – rozważa Makowski na łamach dziennika. Ich polityczny manifest objawia się uczestnictwem w grupie „Jest ch****, ale stabilnie. Głosuję na Bronisława Komorowskiego”. Wydarzenie zgromadziło kilkadziesiąt tysięcy osób. Za tymi słowami nic więcej się jednak nie kryło – stwierdza Makowski.
Wybór Andrzeja Dudy skomentował także Jarosław Kuzniar. „Obywatele 18-29 ustawili Polsce prezydenta. Pokolenie #żalpl – napisał na Twitterze. Według autora, dziennikarz udowodnił tym samym, że nie rozumie przyczyn sukcesu kandydata PiS. „Biedny leming patrzy na wybory i nic z nich nie rozumie. Nie przyjmuje, że demokracja to również umiejętność godnego przyjęcia porażki” – pisze autor. Dalej Makowski stwierdza, że w epoce postpolityki jedyne na co będzie stać leminga to ucieczka z Facebooka na Instagram czy z Twittera na Snapchata. Jeśli dzisiaj leming chce być traktowany na serio powinien zrozumieć, że Ci, którzy głosowali inaczej, nie są wrogami. „Oni również nie lubią Kaczyńskiego, nie grzeje ich Macierewicz”. (mw)