sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościLobbing po polsku, czyli kopiuj-wklej

Lobbing po polsku, czyli kopiuj-wklej

Max Schrems, inicjator akcji „Europe vs Facebook”, zdemaskował eurodeputowanych i ujawnił, jak wiele poprawek zgłaszanych przez nich do projektu o ochronie danych pokrywa się z treścią projektów lobbystów pracujących dla dużych korporacji, np. Amazonu. Na liście znaleźli się dwaj politycy z Polski – Rafał Trzaskowski z Platformy i związany wcześniej z PiS i PJN Adam Bielan.

Europoseł PO, który w dwóch swoich poprawkach posiłkował się materiałami lobbystów, w rozmowie z portalem gazeta.pl broni się, że żadnych zapisów nie potraktował bezrefleksyjnie. „Obie poprawki dotyczą propozycji wykasowania tekstu proponowanego przez Komisję Europejską. Nie jest to automatyczne »copy – paste« tekstu zaproponowanego przez lobbystów. Wszystkie 50 poprawek, które zgłosiłem (z których tylko te dwie wzbudziły wątpliwości), są wynikiem mojej własnej oceny, którą dziś podtrzymuję” – tłumaczy polityk. Z drugim wymienionym przez Schremsa politykiem –  Adamem Bielanem – dziennikarzom nie udało się skontaktować. Jak donoszą, europoseł zgłosił z kolei cztery poprawki, których treść w dużym stopniu pokrywała się z projektami lobbystów.

W materiale czytamy, że inni eurodeputowani nie widzą w postępowaniu swoich kolegów nic nagannego. Lobbing jest według  nich w europarlamencie zupełnie legalny, odbywa się oficjalnie i politycy regularnie spotykają się z przedstawicielami najróżniejszych instytucji. „Problem pojawia się, gdy mówimy o cichym lobbingu. Dopóki jednak wszystko odbywa się jawnie, nie ma powodów do niepokoju. Sam zawsze staram się spotykać z lobbystami w swoim biurze” – wyjaśnia Tadeusz Cymański. I dodaje, że czujność jest jednak zawsze wskazana i dobrze, że media reagują na takie doniesienia. Podobnego zdania jest Joanna Senyszyn z SLD. Zwraca uwagę na potrzebę działania z wyczuciem i rozsądkiem. Uważać trzeba jej zdaniem dopiero wtedy, gdy w grę wchodzą interesy prywatnych firm, dużych korporacji. „W korzystaniu z ich materiałów też nie ma nic rażącego. Co innego, jeżeli okaże się, że działali w interesie danej korporacji i na szkodę konsumenta. Ale dopóki nie udowodni im się winy, są niewinni” – puentuje Senyszyn.

Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, zapytana o proceder korzystania przez polityków z materiałów lobbystów, podkreśla, że „sam w sobie nie jest on naganny”. „Do tego, aby być słyszanymi, zmierzają wszyscy lobbyści, w tym także organizacje społeczne, jak Panoptykon, które występują w roli swoistych lobbystów obywatelskich. Wszystkie te podmioty zgłaszają swoje poprawki. Pytanie oczywiście, z jakich powodów i w jakich proporcjach polityk uwzględnia potem konkretne poprawki” –  dodaje. (es)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj