Łódź czekała aż 9 miesięcy na swój projekt promocji. Doczekała się hasła „Łódź centrum przemysłów kreatywnych”. Miasto ma czerpać z kultury offowej, designu, mody i przekonywać Polskę, że jest twórcze i niepowtarzalne – w myśl strategii za 600 tys. zł.
Gazeta Wyborcza Łodź informuje, że przedstawiciele Demo Effective Launching, krakowskiej agencji, która dokument przygotowała, jeszcze na początku prac zapewniali, że nie chcą łodzian zaskakiwać, tylko pokazywać to, co w Łodzi najlepsze. Jednak dla Marka Janiaka z Fundacji Ulicy Piotrkowskiej strategia nie jest ani dobra, ani odkrywcza: „»Centrum kreatywne« to hasło miałkie, niemówiące o tym, jak miasto wygląda, co oferuje, jak się w nim żyje, gdzie spędza się czas po pracy. Gdy otworzy się przewodnik po Paryżu, nie można nie natknąć się na opis Luwru. A w tej strategii nie ma słowa o naszym centrum, architekturze”.
Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi, cenę za projekt uważa za zbyt wysoką jak na „wstęp do dyskusji”, jakim według niego w istocie dokument jest. Jego zdaniem, jak czytamy na łamach dziennika, „więcej w nim opisów rzeczywistości niż propozycji. Hasła powinny być proste”. Dyskusja rozgorzała na dobre. Z dokumentem zapoznają się łódzcy radni. Na sesji 26 stycznia zdecydują, czy projekt będzie realizowany. (es)