Walka o polityczną spuściznę po Mandeli trwa, a debata o kupczeniu jego wizerunkiem staje się coraz bardziej zażarta – informuje Rzeczpospolita.
Jak zaznacza Agata Kazmierska, krytykowani są prezydent Jacob Zuma, partia rządząca i dawni towarzysze Mandeli, ale przede wszystkim jego bliscy. Mandela wciąż cieszy się dużą popularnością, dlatego Zumie zależy, by za wszelką cenę przypominać o jego związkach z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym. Plany te stara się pokrzyżować – czytamy w artykule – opozycyjny Sojusz Demokratyczny. Służyć temu ma m.in. rozpoczęta niedawno kampania, w której wykorzystano wykonaną przed laty fotografię Mandeli obejmującego Helen Suzman, jedną z najbardziej zasłużonych białych działaczek na rzecz zniesienia apartheidu. Kongres natychmiast zarzucił opozycji wykorzystywanie wizerunku bohatera narodowego do „egoistycznych celów”.
Ale polityczne spory to jedno, a rodzinna walka o pieniądze – drugie. Zdaniem ekspertów słynne nazwisko to przede wszystkim marka. I to wyjątkowo cenna, bo równie rozpoznawalna na świecie jak nazwy Coca-Cola czy Apple. I tu kreatywność nie zna granic – pisze Kazmierska. Od lutego w jednej z amerykańskich sieci kablowych emitowany jest – jak podaje – reality show „Będąc Mandelą”. Głównymi bohaterkami są dwie wnuczki Nelsona. W 2010 r. jego córka i wnuczka stworzyły z kolei markę win House of Mandela. Ale na tym nie koniec. Dwa lata temu dwie wnuczki zaczęły produkować koszulki ze zdjęciem Nelsona Mandeli i metką „Long Walk to Freedom” (tytuł jego autobiografii). Są też imprezy firmowane słynnym nazwiskiem. Najbliższa to mecz bokserski w kasynie w Monako. Dziennikarka przypomina również o tym, jak rok temu jeden z wnuków Mandeli sprzedał za ponad pół miliona dolarów wyłączne prawa do transmisji z pogrzebu dziadka państwowej telewizji SABC. (es)