Marketing i PR, nękane napędzanymi przez recesję redukcjami w firmach oraz zmuszone do radzenia sobie z masą nowych portali społecznościowych, znalazły się obecnie na rozdrożu – pisze w Miami Herald Clifford Marks.
Od lat podział pracy był jasny. Ludzie od marketingu zajmowali się spotami reklamowymi, billbordami i ogłoszeniami w niedzielnych gazetach. Ich koledzy z PR-u zajmowali się notkami prasowymi, kontaktami z dziennikarzami i reporterami oraz neutralizowaniem złego nastawienia mediów. Gdzie w tym uporządkowanym świecie powinien znaleźć się Facebook, YouTube lub Twitter? Marketingowcy i PR-owcy szukają pośpiesznie odpowiedzi na to pytanie, ponaglani planami cięć wydatków przez klientów.
Efektem jest coraz ściślejsza współpraca między obiema branżami. „PR i marketing przenikają się bardziej niż kiedyś” – przyznaje cytowany w artykule Jeff Steinhour, dyrektor w agencji reklamowej Crispin Porter + Bogusky.
Drugą kwestią, z którą obie branże muszą sobie poradzić, jest malejąca liczba zamówień. „Mamy do czynienia z ekonomicznym darwinizmem. Będziemy świadkami wielu fuzji w branży, a przetrwają tylko najsilniejsi” – przekonuje cytowana w artykule Sissy DeMaria, prezydent agencji Kreps DeMaria.(ks)