Siedmiu na dziesięciu Polaków wierzy, że opinie w internecie są obiektywne. Tymczasem firmy coraz częściej korzystają z usług osób, które podszywają się pod zwykłych internatów, by wypromować produkt, wywołać dyskusję lub zniszczyć konkurencję złymi opiniami – czytamy w tygodniku Wprost.
Agencje zajmujące się marketingiem szeptanym oferują zwabienie nowych klientów i pokonanie konkurencji. Każda duża agencja ma w ofercie marketing szeptany, a wpisy zamieszczają najczęściej stażyści – opowiada Anita Sołtyk, była pracownica agencji PR. Wspomina, że najważniejsze było, by szybko zrobić print screen, bo połowa takich komentarzy jest usuwana przez moderatorów forum. „Żeby post nie został usunięty, trzeba opisać produkt w nienachalny sposób” – czytamy.
Ilona z Poznania pracuje jako nauczycielka, a do pensji dorabia prowadząc blogi na zlecenie – w większości blogi biznesmenów, których obecność w sieci to element PR. Sami nie mają czasu pisać. Wcześniej zajmowała się pisaniem komentarzy na blogach – tygodniowo musiała zamieścić około 500 wiarygodnych, wyglądających na neutralne opinii.
Bartłomiej Biskup, specjalista ds. marketingu politycznego, mówi, że politycy także często korzystają z usług „trolli”. „To rozwiązanie jest najpopularniejsze na poziomie samorządowym. Budżety na kampanie wyborcze są ograniczone, więc jeśli ktoś chce zastosować czarny PR lub wypromować swoje pomysły, najtaniej zrobi to na miejskich czy gminnych forach” – twierdzi. Trudno jest zbadać i udowodnić polityczny trolling – zaznacza. Często jednak widać od razu, że akcja jest zaplanowana – komentarze pisane są według jednego klucza i powielane we wszystkich portalach.
Jak twierdzi Piotr Kłyk z Kliniki Reputacji, która zajmuje się tropieniem internetowych trolli, marketing szeptany to nie zawsze trollowanie. Czasem to internetowa poczta pantoflowa – firmy występują w swoim imieniu i rozpowszechniają sprawdzone informacje. Kłyk przyznaje jednak, że większość firm działa na granicy etyki.
Psycholog biznesu, Andrzej Falkowski, uważa, że nawet jedna trzecia komentarzy i blogów może być ukrytą reklamą – czytamy. Cudze opinie są tak ważne, bo opieramy się na doświadczeniu, a jeśli nie mamy swojego, to pytamy znajomych lub szukamy w internecie – tłumaczy. Kupowanie pozytywnych opinii na forach jest niezgodne z prawem – mówi radca prawny Marek Wiński. Jak tłumaczy, to forma nieuczciwej reklamy i można domagać się usunięcia takich wpisów oraz kary grzywny za wykroczenie.
Jak podaje tygodnik, największym problemem jest „gospodarczy hejt”, czyli oczernianie konkurencji. Tego typu pomówienia w sieci mogą prowadzić nawet do upadku firmy. Według prawa takie działanie to odpłatny bojkot, w najcięższych przypadkach karany nawet więzieniem, dlatego do takich zadań wynajmuje się zazwyczaj freelancerów – podaje Wprost.
Złapanie profesjonalnych trolli bywa trudne i czasochłonne, a wykrycie zleceniodawcy jest rzadkością. Powstają za to firmy specjalizujące się w ratowaniu nadszarpniętego przez trolli wizerunku. (mb)