Najnowsza kampania marki Marmite należącej do Unilevera wzbudziła sporo kontrowersji. W filmie pełen poświęcenia zespół pracowników społecznych rusza na kolejną interwencję i ratuje… słoiczek z produktem spożywczym. Wrażliwi na los porzuconych i zaniedbanych zwierząt konsumenci ruszyli z odsieczą. Na szczęście kryzys szybko zażegnano.
Wielu śmiało się z przewrotnej parodii, a ci, którym nie było do śmiechu, wysyłali skargi do brytyjskiego regulatora rynku reklamy – czytamy na stronie kampaniespołeczne.pl. Tymczasem koncern Unilever, w odpowiedzi na zarzuty, że spot trywializuje problem zaniedbanych zwierząt, podkreślał: „Love it, or hate it”.
Twórcy kampanii (agencja Adam & Eve/DDB) musieli zmierzyć się z krytyką i licznymi skargami. Reklamowy watchdog już po dobie od pierwszej emisji reklamy otrzymał ich 250. Ich liczba w niedługim czasie wzrosła do 504. Ale organizacja Advertising Standards Authority nie podzieliła obaw odbiorców, którzy spot uznali za „pozbawioną smaku” parodię. Eksperci podkreślili, że kampania „miała żartobliwy ton i nie trywializowała problemu przemocy, czy uwłaczała pracy służb działających na rzecz dzieci i zwierząt”. „Kampania jest tak prowokacyjna jak nasza marka” – tłumaczyli z kolei przedstawiciele Unilevera. Firma przekazała dodatkowo 18 tys. funtów na organizację charytatywną RSPCA zajmującą się opieką i ochroną zwierząt.
Natomiast rzeczniczka marki Marmite ustosunkowała się do krytyki, mówiąc, że reklama nie miała na celu kogokolwiek obrazić, a odbiór reklamy zaskoczył firmę. Rzeczniczka wyraziła także zadowolenie z formy reklamy, oraz nadzieję, że widzowie będą ją postrzegać jako śmieszną. W oficjalnym komunikacie napisała: „Po raz pierwszy od dwóch lat reklamy Marmite są w telewizji, a nasza ironiczna kampania została stworzona, by była tak prowokacyjna jak nasza marka. Nie jesteśmy fanami zobojętniania i cieszymy się, że reklama zachęciła do debaty”. Co ciekawe, przeciwny kampanii nie był nawet rzecznik PETA. Zapytany o opinię stwierdził, że kampania ze swoją prowokacyjnością ma szansę przypomnieć widzom, jak ciężka jest praca służb zajmujących się zwierzętami i może wygenerować zgłoszenia dotyczące prawdziwych przypadków przemocy nad zwierzętami.
Marcin Świejkowski podkreśla, że spot był jedną z najchętniej udostępnianych treści video w Wielkiej Brytanii, a do dziś na YouTube obejrzano go blisko pół miliona razy. (es)