Maylily wydało oświadczenie, w którym przekazuje, że Smyk prawdopodobnie dopuścił się naruszenia praw autorskich. Przedmiotem sporu jest podobny wzór koca dla dzieci. Sprawa trafiła na drogę sądową.
25 stycznia 2021 roku na stronie internetowej Maylily pojawiło się oświadczenie podpisane przez właścicielkę marki, Katarzynę Mitas. Jak czytamy, klienci zaczęli przekazywać informacje, że Smyk wprowadził do sprzedaży koc, który ich zdaniem ma taki sam wzór, rozmiar i kształt, jak produkt Maylily – Kocyk bambusowy Light ze wzorem Fiszki.
Koc Maylily. Źródło: maylily.pl
Koc Smyka. Źródło: wyszukiwania Google
Koc oferowany przez Smyka był sprzedawany w sklepach stacjonarnych i w sklepie internetowym, także za granicą – przekazuje Mitas. Klienci wskazywali, że koc Smyka był wyprodukowany w Chinach z użyciem innych jakościowo materiałów od tych, których używa Maylily.
„Od początku istnienia firmy współpracujemy ze stałym gronem grafików, którzy tworzą dla nas autorskie wzory, oparte na naszych pomysłach. Wzór, o którym mowa na początku, posiada wyraziste cechy, tożsame z naszą estetyką, cenioną w Polsce i na rynkach zagranicznych. Musimy tutaj zaznaczyć, że stworzenie kolekcji, która będzie cieszyła się popularnością przez długi czas w różnych obszarach kulturowych (nasze produkty sprzedajemy bowiem również poza Polską), jest rzeczą niezwykle trudną i wymaga wyczucia oraz doświadczenia. Jednym z niezmiennych elementów naszej filozofii jest tworzenie wzorów na lata, bliska jest nam idea slow fashion, która nie opiera się na sztucznym kreowaniu popytu przez krótkie i limitowane kolekcje” – czytamy w oświadczeniu Maylily.
Mitas przekazuje, że przeprowadzono analizę faktów i dostępnych dróg prawnych, które miały potwierdzić, że prawdopodobnie doszło do naruszenia praw Maylily. Marka informuje, że skontaktowała się ze Smykiem z wnioskiem o m.in. zaprzestanie sprzedaży produktu opatrzonego spornym wzorem. Czytamy, że choć prawnicy Smyka zadeklarowali, że koc zostanie wycofany ze sprzedaży, można było nadal go kupić. Smyk miał także nie przychylić się do propozycji rozmowy – z tego względu Maylily zdecydowało się skierować sprawę na drogę sądową.
„Jest to dla nas sytuacja trudna i nowa, nie sądziliśmy, że kiedykolwiek coś takiego nas spotka, tym bardziej gdy drugą stroną jest powszechnie znany, ogromny podmiot o ugruntowanej pozycji. Dlatego też, przed złożeniem formalnego pozwu w tej sprawie, zdecydowaliśmy się na złożenie tzw. wniosku o zabezpieczenie, którego podstawowym celem było uzyskanie orzeczenia, w którym sąd nakazałby wstrzymanie przez SMYK S.A. oferowania przedmiotowych produktów do czasu zakończenia sporu” – czytamy w oświadczeniu.
Dalej dowiadujemy się, że sąd pierwszej instancji, po zapoznaniu się z opisem sprawy zaprezentowanym przez Maylily, zakazał, do czasu prawomocnego zakończenia sprawy, dystrybucji spornego produktu. „Wydane orzeczenie daje nam ogromną nadzieję na uzyskanie sprawiedliwości i zaprzestanie, co najmniej wzbudzających wątpliwości, praktyk ze strony firmy SMYK S.A.. Zależy nam, aby takie sytuacje się nie powtórzyły, więc w dalszej części sprawy będziemy m.in. dążyć do zasądzenia opublikowania oświadczenia przez firmę SMYK S.A.” – przekazuje Katarzyna Mitas.
Jak czytamy, postanowienie w sprawie o zabezpieczenie nie jest jeszcze prawomocne, a Smyk może przedstawić w sądzie własne stanowisko. Maylily dodaje jednak, że podejmuje obecnie kolejne kroki w celu dochodzenia swoich praw, składając pozew. „Jesteśmy teraz przygotowani na walkę z działaniami, których nie akceptujemy” – czytamy.
„Mamy nadzieję, że nasza sytuacja nakreśli jasno wszystkim, że siła tkwi w odwadze. Oświadczenie to przygotowaliśmy nie tylko ze względu na czysto informacyjną powinność w stosunku do naszych klientów (szczególnie, że informacje o całej sytuacji otrzymaliśmy od Was) i na ochronę naszego dobrego wizerunku, ale chcielibyśmy także wesprzeć wiele innych mniejszych marek, które borykają się lub będą się borykać z podobnymi problemami. Małe firmy są tak samo ważne i mają te same prawa, co wielkie rynkowe podmioty” – podsumowuje w oświadczeniu właścicielka Maylily.
Marka przekazuje, że będzie informować o toku sprawy. Koc Maylily dostępny jest na stronie internetowej marki. Produkt Smyka prawdopodobnie został już usunięty ze strony internetowej – link do strony z kocem, jaki zamieszczają w mediach społecznościowych klienci, nie jest już dostępny.
PRoto.pl próbowało skontaktować się ze Smykiem, by firma przekazała swoje stanowisko w tej sprawie. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Jak przekazała PRoto.pl Katarzyna Mitas, od czasu publikacji oświadczenia Smyk nie skontaktował się także z Maylily.
Aktualizacja z 01.02.2021:
Smyk przesłał do PRoto.pl oświadczenie dotyczące sprawy. Firma przekazuje, że podobieństwo koców nie było celowe ani zamierzone:
„W nawiązaniu do oświadczenia opublikowanego przez firmę MayLily informujemy, że podobieństwo grafiki nie jest rezultatem celowego ani zamierzonego działania Smyk.
Pragniemy z całą mocą podkreślić, że w swojej działalności Smyk kieruje się zasadą uczciwej konkurencji i nigdy nie miał na celu działania na szkodę innych marek dla dzieci, istniejących na rynku. Co więcej, w Smyku doceniamy polskie marki i niszowe projekty, wprowadzając je do oferty m.in. smyk.com.
Smyk każdego roku wprowadza do obrotu setki wzorów tkanin, zarówno na ubraniach, jak i akcesoriach dla najmłodszych, w tym właśnie kocykach. Większość wzorów tworzą projektanci zatrudnieni w firmie, jednak zdarza się, że korzystamy również z gotowej oferty dostawców z całego świata. Zakupując produkty od partnerów, działamy w dobrej wierze, polegając na ich zapewnieniach, że oferowane wzory są ogólnodostępne, a ich odsprzedaż przez Smyk nie będzie powodowała naruszenia praw podmiotów trzecich.
Pismo od firmy Maylily wpłynęło do nas 29 czerwca 2020 roku. W celu dogłębnego zbadania tej sprawy podjęliśmy działania wewnątrz firmy, a także poprosiliśmy naszego dostawcę o wyjaśnienia dotyczące pochodzenia zarówno spornego produktu, jak i zamieszczonego na nim wzoru.
Wykazując dobrą wolę i chęć polubownego zakończenia sprawy, już 6 lipca 2020 roku wstrzymaliśmy sprzedaż wspomnianego kocyka we wszystkich kanałach sprzedaży. Podjęcie takiej decyzji wynikało wyłącznie z naszej dobrej woli i chęci polubownego rozwiązania sprawy, miało też miejsce na wiele miesięcy przed wydaniem przez sąd postanowienia w sprawie o zabezpieczenie, które nie jest prawomocne. Wstrzymanie sprzedaży było z naszej strony bezwarunkowe. Od tego czasu odnotowaliśmy jedynie incydentalne przypadki sprzedaży kocyka (kilka sztuk), co wynikało z błędnego zakwalifikowania przez system magazynowy zwrotów od klientów do ponownej sprzedaży”. (ak)
Zdjęcie główne: maylily.pl