Mazury nie zostały wybrane w internetowym konkursie na 7 nowych cudów natury, organizowanym przez szwajcarską fundację New7Wonders. „Mielibyśmy w ręku produkt eksportowy. Ale jeszcze raz udowodniliśmy, że nie potrafimy się sprzedać” – twierdzi w Newsweeku podróżnik Jacek Pałkiewicz, który zaangażował się w promocję mazurskiej kandydatury. Mimo to organizatorzy trzyletniej kampanii „Mazury Cud Natury” podają, że podjęte działania kosztowały 2,3 mln złotych, a ich „medialna wartość” wyniosła ponad 10 mln.
Zwycięzców plebiscytu poznaliśmy 11 listopada. Nowymi cudami natury zostały: Amazonia, wietnamska zatoka Halong, wodospady Iguazu, południowokoreańska wyspa Jeju, indonezyjski park Komodo, podziemna rzeka Puerto Princessa z Filipin oraz południowoafrykańska Góra Stołowa.
Na tej liście zabrakło Mazur, jednak według organizatorów sama kandydatura przyczyniła się do powstania blisko 3,7 tys. publikacji w latach 2009-2011, a ich ekwiwalent reklamowy wyniósł 10,5 mln złotych.
Jak zaznacza Pałkiewicz, aby osiągnąć sukces, niezbędna była narodowa strategia promocyjna. Do tego pomysłu nie udało się jednak przekonać polityków i urzędników. „Premier zadowolił się patronatem, a potem już nie miał czasu. Lista krótkowzrocznych kończy się na ministerstwie edukacji narodowej, które mogło zapewnić zwycięstwo, zbierając pięć milionów głosów w szkołach” – czytamy. Podróżnik przyznaje jednak, że wyjątek stanowił Bronisław Komorowski, który kilkakrotnie zachęcał do udziału w głosowaniu. (ks)