Epidemia koronawirusa wpłynęła na wszystkie dziedziny życia, zmieniła się także praca dziennikarzy, a co za tym idzie – ich współpraca z PR-owcami. Agencja Lighthouse sprawdziła, co uległo zmianie i w raporcie przedstawia porady dotyczące media relations w czasie pandemii. W badaniu wzięli udział przedstawiciele mediów tradycyjnych, jak i internetowych.
Większość redakcji pracuje wyłącznie w trybie zdalnym. Te, które muszą korzystać ze studia, ograniczyły do minimum osoby w nim przebywające, a prezenterzy wiele programów prowadzą z domu za pośrednictwem narzędzi online.
Okazuje się, że dziennikarze od wybuchu epidemii mają więcej pracy – niezależnie od tego, jakie media reprezentują. 45 proc. pisze o jedną czwartą więcej tekstów niż wcześniej, a 40 proc. nawet dwa razy więcej – wynika z badania. Do ich zadań należy też teraz przygotowywanie treści audio i wideo, czym wcześniej zajmowali się specjalnie wydelegowani do tego pracownicy.
Dziennikarze jako preferowaną formę kontaktu wskazywali głównie mejl. Nawet w pilnych sprawach chcą zapoznać się z tematem, zanim otrzymają telefon w tej sprawie – wynika z badania. Jedna trzecia badanych wskazała także Messengera.
Badani deklarowali także, że chcą otrzymywać informacje prasowe. Zależy im, by wiedzieć, co dzieje w firmach czy organizacjach. Twierdzą też, że często sami nie mają czasu na przygotowywanie profilowanych materiałów i takie informacje pomagają im w tworzeniu publikacji. Nie muszą one dotyczyć koronawirusa – przyznali badani. Przedstawiciele mediów stwierdzili, że odbiorcy coraz chętniej sięgają po materiały niezwiązane z epidemią, więc komunikaty od biznesu nieodnoszące się bezpośrednio do wirusa, mają szansę przebić się w mediach.
Dziennikarze są też obecnie bardziej otwarci na kontakt w nietypowych porach, poza standardowymi godzinami pracy. Dwie trzecie badanych deklaruje, że preferuje kontakt po godzinie 12:00. Jeśli mowa o godzinach porannych, dziennikarze chcą, by było to nie wcześniej niż o 9:00. W ponad połowie redakcji zmienił się rozkład dnia – przesunięto lub zwiększono liczbę kolegiów.
Okazuje się, że w obecnej sytuacji mediom łatwiej jest pozyskać komentarze lub wywiady od osób reprezentujących firmy czy organizacje. Badani są zdania, że biznes jest bardziej otwarty na media, a często sam zabiega o uwagę. Według dziennikarzy rozmówcy szybciej reagują na prośby o komentarz, niewiele zmieniło się w kwestii autoryzacji – wciąż jest wymagana, zdarza się, że jest szybciej egzekwowana.
Dla niemal połowy badanych nie będzie niestosowne, jeśli ktoś w pilnej sprawie napisze do nich SMS późnym wieczorem lub w weekend. 1/3 ankietowanych uznała, że nie będzie nic złego w takim kontakcie pod warunkiem, że osoba pisząca wiadomość jest znana dziennikarzowi lub sprawa jest naprawdę poważna.
Badani wypowiedzieli się także na temat zdalnych konferencji. Mniej więcej połowa z nich brała już udział w co najmniej jednym tego typ wydarzeniu. Dla większości to dobra alternatywa dla rozmów telefonicznych. Dziennikarze doceniają możliwość bezpośredniego kontaktu z rozmówcą, jednak zwracają uwagę na problemy, które zakłócają komunikację w tej formie: kłopoty techniczne, chaos podczas spotkań, w których bierze udział wiele osób, czy brak przeszkolenia rozmówców do wystąpień.
Pełny raport na stronie. (mb)