Przed założeniem konta na Facebooku czy Twitterze warto poświęcić chwilę na zastanowienie, czy użytkownicy upatrzonego serwisu w ogóle rozmawiają o danej firmie, branży lub konkurencji. Łatwo to sprawdzić w przypadku serwisów korzystających ze znaczników.
Jeśli na Instagramie wpiszemy np. #Starbucks okaże się, że tym znacznikiem opatrzono blisko 1,9 mln fotografii. Oznacza to 1,9 mln potencjalnych konwersacji i dużo treści wygenerowanych przez samych internautów. W przypadku Starbucksa obecność na Instagramie jest zdecydowanie dobrym posunięciem.
Ocenie powinno podlegać nie tylko to, ile osób rozmawia o danej marce, ale także jak o niej rozmawiają. Jeśli przeważa krytyka, strategia działań w mediach społecznościowych będzie inna niż w przypadku samych zachwytów. Jednak nie warto zrażać się w sytuacji, gdy w danym serwisie nie dyskutuje się o naszej marce. Trzeba wziąć także pod uwagę, kto z niego korzysta – czy jest na nim obecna grupa, do której chcemy dotrzeć.
Kolejna kwestia to treść. Warto zadać pytanie, czy pojawienie się w danym serwisie da możliwość zaprezentowania danej marki w nowy, oryginalny sposób oraz czy dana firma jest w stanie zapewnić odpowiednio dużo treści. „Minęły czasy, gdy zakładało się konto z okazji jakiegoś wydarzenia albo wprowadzania nowej marki na rynek” – czytamy w prdaily.com. Jeśli firma nie jest przekonana, co do swojej solidnej i trwałej obecności w mediach społecznościowych, lepiej, żeby z nich nie korzystała. Firma powinna także rozpatrzyć, czy obecność w mediach społecznościowych tworzy logiczną całość z innymi działaniami prowadzonymi w sieci. (ks)