Jak czytamy w miesięczniku Press, dobry menedżer powinien pozostawać w cieniu swojej gwiazdy, ale musi być względem niej stanowczy: „Zdarzyło mi się dać artyście w pysk, ale też przytulić do piersi. Ale przede wszystkim trzeba być adwokatem diabła: wmawiać wszystkim, że nic takiego się nie stało” – dodaje Marcin Jacobson, menedżer muzyczny.
Zwykle to gwiazdy przychodzą do menedżerów z konkretnym problemem wizerunkowym. Bywają też sytuacje odwrotne, kiedy to menedżer obserwujący informacje medialne dostrzega, że jakaś gwiazda potrzebuje jego pomocy. Jednak początek współpracy jest zawsze ten sam – szukanie źródła kryzysu. „Zaczynam od analizy medialno-wizerunkowej, na którą składa się wsteczny monitoring mediów z okresu ostatnich trzech lat. Robię także research w środowisku, próbuję zorientować się w dotychczasowym życiu zawodowo-medialnym gwiazdy – informuje Agata Brodzka-Kostrzewska, PR menedżerka i wspólniczka Nataszy Urbańskiej. Filip Mecner, współpracujący m.in. z Małgorzatą Rozenek, przyznaje, że w swojej pracy często stawia na bezpośrednią rozmowę z dziennikarzami – to właśnie od nich dowiaduje się, jak dana osoba jest postrzegana.
W przypadku kryzysu lub wpadki gwiazdy, najlepiej gdy to menedżer natychmiast odsunie gwiazdę na bok, sam wyjdzie z cienia i w imieniu artysty zabierze głos. Od kiedy pojawiły się media społecznościowe, nie zawsze jednak tak się dzieje – czytamy dalej. Autorka artykułu zauważa, że często się zdarza, że artysta swoim fanom na Facebooku tłumaczy się z kłopotów, zanim jeszcze poinformuje media. Ale i na tym etapie obecność menedżera jest niezbędna.
Jak czytamy, prowizja menedżera zależna jest od aktywności zawodowej gwiazdy – a to jego główne źródło dochodu. Kwota, która z pozyskanego zlecenia gwiazdy trafia do kieszeni menedżera, to od 5 do 50 proc. Często niektórzy z nich, oprócz prowizji od dodatkowych zleceń, w kontraktach domagają się miesięcznego wynagrodzenia (tzw. fee). (mw)