Miasta, dbając o swój wizerunek, sięgają nie tylko po kampanie promocyjne. Jak czytamy we Wspólnocie, Łódź poszła na wojnę z brytyjskim The Sun, Wrocław chciał pozwać CBA a Pruszków oburzył się na Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry.
W brytyjskim brukowcu Łódź została przedstawiona jako zaniedbane miasto, którego mieszkańcy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii. W odpowiedzi łódzki magistrat zorganizował konferencję prasową. W jej trakcie prezydent miasta Hanna Zdanowska przekonywała, że jej miasto zostało przedstawione w sposób tendencyjny. Podała także przykład New York Timesa, zachęcającego do odwiedzenia Łodzi. Mimo zapowiedzi, łódzkie władze nie pozwały brukowca. Jak zaznacza rzecznik magistratu Marcin Masłowski, wysłano list „potępiający materiał”. „Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Damy im jeszcze trochę czasu” – dodaje rzecznik.
Dalej posunęły się władze Wrocławia, które pozwały Centralne Biuro Antykorupcyjne. Powód? CBA badało budowę jednego z wrocławskich aquaparków. Według raportu Biura w jej trakcie doszło do nieprawidłowości, a odpowiedzialnością obarczono dyrektora miejskiego Departamentu Infrastruktury i Gospodarki. W odpowiedzi miasto zażądało przeprosin i 100 tys. zł na cele charytatywne. Do procesu nie doszło, obie strony zawarły ugodę.
Nie tylko publikacje i raporty, ale także spoty reklamowe mogą być przyczyną ostrej reakcji władz miejskich. Przekonała się o tym Solidarna Polska. W jednej z reklam partii Zbigniewa Zbiory pada stwierdzenie „Pruszków wychodzi na wolność”. Nie spodobało się ono władzom tej podwarszawskiej miejscowości, a jej prezydent wystosował list do Zbiory. „Rozwój, pozyskiwanie inwestorów i nowych mieszkańców w coraz większym stopniu uzależnione jest od form prezentacji wizerunku miasta w środkach masowego przekazu” – przekonywał Jan Starzyński. Rzecznik partii Patryk Jaki tłumaczył, że zwrot „Pruszków wychodzi na wolność” funkcjonował, zanim powstało jego ugrupowanie. Ziobro stwierdził natomiast, że ten Pruszków to nie jedyna miejscowość o takiej nazwie. (ks)