Miasta coraz częściej do swojej promocji wykorzystują symbole i rozpoznawalne twarze – donosi Polski Dziennik Zachodni. Katowice mają Spodek, Wisła – Małysza, a w Sosnowcu urodził się światowej sławy tenor Jan Kiepura. Jednak nie zawsze ma to pozytywny wpływ na ogólny wizerunek miasta. Tak jak w przypadku Bytomia, który mieszkańcom jednoznacznie kojarzy się z Operą Śląską, ale zgodnie z wynikami raportu „Magnetyzm polskich miast” znalazł się wśród miast najbardziej odpychających.
W tekście wypowiada się prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji UŚ – jej zdaniem „jeden budynek nie zmieni wizerunku miasta. U nas trzeba zacząć od porządnego sprzątania, bo obecnie w Katowicach panuje kompletny chaos. A wykreowanie czegoś nowego to zadanie na lata i wymaga olbrzymich pieniędzy”.
Niektóre miasta są na uprzywilejowanej pozycji. Tak było w przypadku Wisły, z której pochodzi Adam Małysz. Gazeta pisze, że w okresie „Małyszomanii” Wisła przeżyła istny najazd turystów, którzy na własne oczy chcieli zobaczyć miejscowość, z której pochodzi mistrz skoków narciarskich.
„To normalne zjawisko. Pozytywny wizerunek zawsze przyciąga kapitał i generuje rozwój danej miejscowości.” – ocenia prof. Doktorowicz. (rg)