To „ruch przeciwny mieszaniu ras” – tłumaczy resort. O sprawie pisze gazeta.pl.
Kalendarze ze zdjęciem kibiców, a na nim krzyż celtycki i napis „White Pride”: tego typu upominki otrzymali uczniowie łódzkiej podstawówki w czerwcu 2016 roku. Opisały to media, a aktywiści złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – propagowania faszyzmu i totalitaryzmu.
Po kilku miesiącach prokuratura umorzyła dochodzenie. Jak czytamy, argumentowano to tym, że „znak krzyża celtyckiego nie został w Polsce uznany za zakazany symbol”, a rozprowadzanie kalendarza z takim symbolem „trudno uznać za ukierunkowanie na propagowanie faszyzmu”. Zdaniem prokuratury kalendarz propagował za to sport.
Symboli krzyża celtyckiego i „White Pride” nie można zakazywać tylko dlatego, że „niektórzy interpretują je w kategoryczny sposób” – twierdzi natomiast Ministerstwo Sprawiedliwości. Według resortu tego typu symbole nie muszą promować faszyzmu, a jedynie „ruch przeciwny biologicznemu mieszaniu ras”. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak przyznaje jednak, że znaki mogą być różnie interpretowane w zależności od kotektstu, a „przez niektóre środowiska, łączone z ruchami neofaszystowskimi”. Posiadają jednak także inne konotacje – komentuje przy tym. Jako odmienne rozumienie krzyża celtyckiego wymienia „wyraz symboliki religijnej”. Alternatywą do faszystowskich konotacji „White Pride” ma zaś być… „nazwa ruchu społecznego sprzeciwiającego się biologicznemu mieszaniu ras ludzkich”.(mw)