Czy krytyka adresowana do greckich polityków i samych Greków oparta jest na faktach, czy raczej wynika z utrwalonych stereotypów i złego wizerunku tego kraju? Jak wynika z danych, odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Według PEW Research Center, już w 2012 roku Grecy postrzegani byli jako nacja, która nie trudziła się ciężką pracą. Takiego zdania byli uczestnicy badania Global Attitudes w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, Polsce i w Czechach. Odmiennego zdania byli tylko… sami Grecy.
Jednak temu obrazowi przeczą statystyki OECD. Wśród krajów zrzeszonych w tej organizacji najwięcej pracuje się w Meksyku, na Kostaryce i w… Grecji. W zeszłym roku przeciętny Grek przepracował 2042 godziny, dla porównania Polak w pracy spędził 1923 godziny. Co ciekawe Niemcy, którzy stanowią wzór ciężkiej pracy w wielu krajach, przepracowali zaledwie 1371 godzin.
„Krytyczny czytelnik dopowie zapewne, że nie chodzi o to, kto ile czasu spędzi w pracy. To prawda, o ekonomicznej sile decyduje przecież produktywność gospodarki. To ona pozwala Niemcom osiągać dwukrotnie wyższe zarobki przy znacznie mniejszym nakładzie godzinowym. Ale tutaj dochodzimy już do kwestii potencjału gospodarczego kraju, poziomu jego uprzemysłowienia czy jakości instytucji. To kwestie, których nie można uciąć prostym: »To południowcy i robić im się nie chce«” – komentuje w serwisie forsal.pl Rafał Woś.
Według danych PEW już w 2014 roku zdecydowana większość Greków (85 proc.) była zdania, że Unia Europejska nie rozumie ich potrzeb i specyfiki greckiej gospodarki. Natomiast 74 proc. była zdania, że pomoc finansowa nie jest adekwatna do problemów tego kraju.
Według krytyków międzynarodowa pomoc dla Grecji została źle rozdysponowana przez kolejne greckie rządy, które przyczyniły się do ekonomicznej katastrofy. Jednak zdaniem Rafała Wosia same instytucje udzielające tej pomocy (UE, EBC i MFW) komunikowały, że nie jest ona udzielana w optymalny sposób. „Otóż na przykład już pod koniec 2012 r. MFW opublikował raport głoszący, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom polityka austerity jest jednak bardziej kosztowna, niż to pierwotnie się zdawało. Przynosi ze sobą całą masę negatywnych konsekwencji” – czytamy na forsal.pl. MFW wskazywało wtedy, że negatywny efekt cięć budżetowych na koniunkturę („mnożnik fiskalny”) jest dużo większy, niż zakładano pierwotnie. Natomiast na początku tego roku EBC opublikował raport, według którego zwiększenie oszczędności przez grecki rząd wywoływało jeszcze większą dekoniunkturę, ponieważ przedsiębiorcy na wieść o cięciach jeszcze głębiej chowali swoje oszczędności. (ks)