W otoczeniu prezydenta Bronisława Komorowskiego króluje chaos, a on sam zalicza kolejne wpadki. A od momentu objęcia przez niego rządów minął już niemal rok – o problemach prezydenta pisze na stronie newsweek.pl Andrzej Stankiewicz.
Jak czytamy, problemów prezydentowi przysparza grono jego współpracowników. „Ekipa z pałacu nie tylko nie potrafi zapobiec kolejnym potknięciom Komorowskiego, ale sama dostarcza mu problemów” – twierdzi wpływowy polityk Platformy Obywatelskiej. Autor artykułu przytacza kolejne wpadki prezydenckiej kancelarii: przed wizytą Dmitrija Miedwiediewa przygotowała ona zaproszenia z okazji przybycia prezydenta „Republiki Rosyjskiej”, na odsłoniętej przez prezydenta tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej przekręcono natomiast nazwisko Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Za niedopatrzenia przy organizacji zagranicznych wizyt obwiniany jest Jaromir Sokołowski, współpracownik Komorowskiego jeszcze z Sejmu. Jak informuje osoba z otoczenia prezydenta, Sokołowski ma małe doświadczenie w polityce zagranicznej, ale wielkie ambicje. Do tego dochodzą jeszcze tarcia pomiędzy szefem prezydenckiej kancelarii Jackiem Michałowiczem i szefem gabinetu prezydenta Pawłem Lisiewiczem. Ten z kolei nie ma najlepszych relacji z prezydenckim ministrem Sławomirem Nowakiem. Bronisław Komorowski, według rozmówców z Platformy Obywatelskiej, nie przejmuje się tą sytuacją. „Popatrzcie na sondaże. Jestem najpopularniejszym politykiem w kraju, czyli ludziom się podoba to, co robię. Martwić to się trzeba o Donalda” – podobno zwykł mawiać prezydent. (ks)
