Łódź zapłaciła już 600 tys. zł. za strategię, która radnym wydaje się „zbyt mglista”. Co ciekawe, nie przeszkadza to łódzkim urzędnikom na wydanie kolejnych 630 tys. zł na nowe rozwiązania, mimo że do tej pory nie przegłosowano tych proponowanych przez Demo Effective Launching.
Wczoraj na posiedzeniu komisji promocji w łódzkim magistracie radni zapoznawali się z nowymi szczegółami wdrażania strategii budowy marki Łódź. Do tej pory prezentowane były jedynie główne założenia koncepcji stworzonej przez krakowską agencję Demo Effective Launching. Według niej Łódź miała być promowana jako „centrum przemysłów kreatywnych”, ale urzędnicy nadal nie do końca wiedzą, co ze strategią zrobić i nie podjęli żadnych decyzji. Teraz w grę wchodzi dodatkowe 630 tys. zł.
Jak informuje Polska Dziennik Łódzki, pracownicy biura promocji łódzkiego magistratu przedstawili nowe propozycje na promocję miasta. Wiadomo już, że ma powstać specjalna komórka podległa prezydentowi, odpowiedzialna za działania na rzecz budowy marki Łódź. Tematem mają się zająć 4 osoby oddelegowane z biura promocji. Ciągle nierozwiązana pozostaje kwestia logo – radni wahają się, czy stworzyć nowe, czy poddać drobnemu liftingowi to, które reklamowało Łódź w rozgrywce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Obydwie sprawy nie zostały uwzględnione przez firmę Demo, dlatego trzeba będzie za nie oddzielnie zapłacić (koszt: 50-60 tys zł), a czas nagli. Wszystko musi być gotowe jeszcze w tym kwartale, żeby w kolejnym można było produkować materiały promocyjne (koszt: 270 tys. zł.). Jesienią rusza z kolei kampania reklamowa – na nią miasto chce przeznaczyć 300 tys., ale jak informuje dziennik, Bartłomiej Wojdak już zamierza prosić prezydent Hannę Zdanowską o więcej pieniędzy. Całkowita suma na działania poza strategią napisaną przez Demo to 630 tys. złotych. (es)
