wtorek, 24 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościO tajemnicy bankowej w finansowym PR. Obowiązek czy wymówka?

O tajemnicy bankowej w finansowym PR. Obowiązek czy wymówka?

Dziennikarze finansowi znają to doskonale. Niemal za każdym razem, gdy chcą poznać tajniki relacji między bankiem a np. dużym klientem korporacyjnym, albo też wyjaśnić pretensje klienta detalicznego do swojego banku o nienależnie pobraną prowizję, prędzej czy później dochodzą do ściany. Tą ścianą jest odpowiedź, że bank z uwagi na wiążącą go tajemnicę bankową, nie może udzielić szczegółowych informacji.

Kolejne zdanie tego artykułu może brzmieć różnie, w zależności od punktu widzenia. Wersja pierwsza: „I w tym momencie zaczyna się zgrzytanie zębami dziennikarza, który chciałby ustalić stan faktyczny i napisać rzetelny artykuł, ale nie może”. I wersja druga: „I w tym momencie zaczyna się zgrzytanie zębami PR-owca banku, który zna stan faktyczny, ale niestety bez zgody klienta nie może udzielać szczegółowych informacji”.

Zgodnie z ustawą Prawo bankowe, uchwaloną w 1997 r. i później kilkukrotnie nowelizowaną, „obowiązek zachowania tajemnicy bankowej dotyczy banków, osób w nim zatrudnionych oraz osób, za których pośrednictwem bank wykonuje czynności bankowe. W tajemnicy muszą być zachowane informacje dotyczące czynności bankowych i osób będących stroną umowy z bankiem, uzyskane w czasie negocjacji oraz związane z zawarciem umowy z bankiem.” W praktyce oznacza to, że ustawodawca uwierzył w prawdziwość powiedzenia, że duży może więcej i potraktował bank jako instytucję uprzywilejowaną w kontaktach z klientami, tym ostatnim zapewniając prawo do pełnej anonimowości.

Tu nie chodzi tylko o to, co czytelników wielu gazet interesuje najbardziej, czyli stan konta gwiazdy X lub polityka Y. Tu chodzi nawet o to, czy dana osoba w ogóle jest klientem tego banku, czy ma zaciągnięty w nim kredyt, nie mówiąc już o walucie, w jakiej go wzięła. Zgodnie z prawem takich informacji bank nie może udzielać publicznie, co oczywiście nie oznacza, że nie może tego robić sam klient – bo to przecież jego pieniądze i jego relacje z bankiem. Dlatego posłowie prezentują swoje oświadczenia majątkowe, dlatego wielu z nas chwali się podczas rozmowy z przyjaciółmi ile ma na koncie super-hiper oszczędzającym, albo ile jeszcze musi zwrócić bankowi za swoje mieszkanie.

Prawdziwie problematyczna sytuacja z punktu widzenia PR-owca i dziennikarza pojawia się wtedy, kiedy np. niezadowolony klient narzeka na bezduszność banku, zarzucając mu złe pobranie prowizji, albo winiąc o doprowadzenie do upadku firmy poprzez nieudzielenie kredytu, albo udzielenie go w zbyt wysokiej kwocie. A co, klient nasz pan! No to klient może bankowi wiele rzeczy zarzucać, również mówiąc o tym publicznie i przekazując te informacje dziennikarzowi. Tyle że, co ustaliliśmy już wcześniej, klient w tej parze jest uprzywilejowany. Dlatego bank w swojej odpowiedzi nie może udzielać tych samych informacji opatrzonych swoim komentarzem. Banki mają to do siebie, że jako instytucje zaufania publicznego, muszą się ściśle trzymać litery prawa.

Stąd prosty wniosek, że PR-owcem w banku wcale nie jest łatwo być. Bo jeśli reprezentuję producenta telewizorów i klienci zarzucają mi, że najnowszy model, nazwijmy go WX Hyper 500, notorycznie się psuje, to w ogóle nie zastanawiam się czy mogę mówić o tym, że klient X jest (nie)szczęśliwym posiadaczem telewizora mojej firmy. Mówię o tym, że być może jest on niewłaściwie użytkowany i stoi obok nawilżacza powietrza, dlatego psuje się od wilgoci. Albo – jeśli to już potwierdzone – mówię po prostu, że faktycznie w jednej partii wmontowano wadliwe części i przepraszając deklaruję wymianę wszystkich telewizorów z tej partii. Ta sama sytuacja przeszczepiona na grunt bankowy skończyłaby się pewnie tak, że po sprawdzeniu informacji, z każdym z klientów bank kontaktowałby się indywidualnie, choć za pośrednictwem mediów byłoby i łatwiej, i taniej, i szybciej. Albo inny przykład: producent telewizorów natychmiast poinformuje o tym, że właśnie sprzedał rekordowo wielką partię telewizorów do zagranicznej sieci handlowej. Co prawda good news to coraz częściej no news, ale jeśli polskie telewizory miałyby się okazać hitem sprzedażowym w Stanach Zjednoczonych, to czemu nie? No, a jeśli taka amerykańska firma wejdzie do Polski poszukiwać gazu łupkowego, i te poszukiwania w 99% sfinansuje nasz bank, to… Zgadli państwo! Bez zgody tej spółki takiej informacji bank podawać nie może.

Dlatego, szanowni dziennikarze-klienci banków, tajemnica bankowa nie zawsze jest wymówką. Choć nie napiszę, że czasem nią nie jest. Ale zawsze jest obowiązkiem, i to na bank! Na koniec muszę jednak przyznać, że będąc rzecznikiem jednego z największych w Polsce banków, a jednocześnie zwyczajnym klientem kilku z nich, z takim postawieniem sprawy prywatnie wcale nie czuję się źle. A pocieszeniem dla bankowców niech będzie to, że są kraje, takie jak Szwajcaria, gdzie naruszenie tajemnicy bankowej jest ścigane z urzędu…

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj