Ogilvy nie będzie już współpracować z influencerami, którzy retuszują swoje twarze bądź ciała w kampaniach marek – przekazuje thedrum.com. Ta decyzja ma przyczynić się do zwalczania „systemowych” szkód dla zdrowia psychicznego, jakie wywołują media społecznościowe.
Rahul Titus, Head of Influence w Ogilvy, w rozmowie z The Drum stwierdził, że influencer marketing „jest ponoć autentyczną stroną marketingu, jednak teraz wytwarza pozowane treści, które są szkodliwe dla każdego, kto korzysta z mediów społecznościowych”.
Zakaz ma objąć wszystkie części Ogilvy w Wielkiej Brytanii, która pracuje m.in. dla marki Dove – czytamy.
Deklaracja agencji zbiegła się w czasie z rządowym przeglądem ustawy o obrazie ciała zmienionego cyfrowo – zauważa źródło. Czytamy, że z propozycji wynika, że wymagane byłoby ujawnienie każdej edycji treści przez influencerów. Ustawa jest w trakcie drugiego przeglądu w parlamencie, ale ma trudności z wyjściem z etapu propozycji – podaje źródło.
Czytamy, że przedstawiciel Ogilvy wyraża nadzieję, że zobowiązanie agencji do zaprzestania współpracy z twórcami, którzy poprawiają swój wygląd na zdjęciach, pomoże uchwalić tę ustawę.
Ogilvy planuje wprowadzenie nowej polityki w dwóch etapach. Najpierw zespół Titusa przeprowadzi konsultacje z markami i influencerami, a później – w maju – wprowadzi zakaz. Grudzień ma być ostatecznym terminem, w którym całkowicie znikną modyfikacje wszystkich sponsorowanych lub płatnych treści w działaniach influencerów.
Jak czytamy, Ogilvy nie będzie już współpracować z influencerami, którzy retuszują swoją skórę lub ciało, ale dopuści edytowanie kontrastu lub jasności na zdjęciach. Agencja zapowiada, że będzie używać własnego oprogramowania do wykrywania retuszowanych zdjęć – dowiadujemy się. Ogilvy spodziewa się również zwiększenia różnorodności influencerów w kampaniach i zatrudnianie osób bardziej autentycznych, reprezentatywnych dla populacji ze względu na kwartalne audyty różnorodności, wprowadzone w 2020 roku.
Źródło zauważa też, że Titus jest realistą i podkreśla, że zmiany nie nastąpią od razu. „Mówimy o cofnięciu dziesięciu lat działań w mediach społecznościowych i nie stanie się to za dwa miesiące. Wiemy, że to, co wdrożymy, nie przyniesie żadnych bezpośrednich korzyści przez najbliższe pięć lat. To za duży projekt i to jest w porządku” – twierdzi przedstawiciel Ogilvy. Agencja ma jednak nadzieję, że ta polityka „wywoła reakcję łańcuchową” w branży, a inni członkowie sektora influencer marketingu pójdą tą samą drogą. (mb)