Należy być bardzo ostrożnym przy wprowadzaniu zmian w obowiązkach informacyjnych spółek notowanych na giełdzie. Rezygnacja z części zawartych w rozporządzeniu Ministerstwa Finansów wytycznych mogłoby bowiem doprowadzić m.in. do zwiększenia kosztów raportowania czy niejasności związanych z decyzją, czy dana informacja jest istotna dla inwestorów – przekonuje na łamach dziennika Parkiet Mariusz Kanicki ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Jak pisze Kanicki, odejście od ścisłych wytycznych rozporządzenia dotyczących treści, o których spółki muszą informować, byłoby ryzykowne. Po pierwsze, wydłużyłby się przez to proces oceny, czy dane zdarzenie można uznać za znaczące i cenotwórcze. Spółki musiałyby bowiem dokonywać jej samodzielnie, co związane jest również ze zwiększeniem kosztów raportowania i nadzoru.
Zdaniem autora, problem z oceną i sfinansowaniem procesu oceny poufności informacji będą miały małe spółki. Obecne przepisy, choć nie do końca doskonale, są jednak proste i przejrzyste. Ich zmiana mogłaby przyczynić się do zmniejszenia liczby raportów o zdarzeniach istotnych z punktu widzenia inwestorów.
Niezależnie od zmian w rozporządzeniu, Kanicki rozważa problem wprowadzenia standardów informacyjnych spółek giełdowych. Stanowiłyby one jedynie pewne wskazówki, pomoc dla emitentów i nadzoru. Jeśli jednak miałyby one charakteru wiążącego, zdaniem autora mogłoby dochodzić do podobnych paradoksów, jak w przypadku przestrzegania Dobrych Praktyk Spółek Notowanych na GPW. Kanicki podaje w tym miejscu przykład spółki, która deklarowała, że nie utrudnia akcjonariuszom udziału w walnym zgromadzeniu, a mimo to zwołała je w Wielki Piątek. (iw)
