Czy można było przewidzieć katastrofę fabryki w Bangladeszu? Z dużym prawdopodobieństwem tak, ponieważ organizacje zajmujące się prawami człowieka od wielu lat alarmowały o sytuacji w fabrykach odzieżowych i zadawały pytanie o zakres odpowiedzialności firm, dla których szyto tam ubrania. Czy jednak postawienie wyższych wymagań wobec podwykonawców w zakresie bezpieczeństwa pracowników, mogłoby zapobiec tej tragedii? Czy bycie społecznie odpowiedzialnym nie tylko na „Zachodzie”, ale bycie odpowiedzialnym w całym łańcuchu dostaw przedsiębiorstwa, nie skłoniłoby do wyznaczania lepszych standardów pracy dla zatrudnionych? Te pytanie były zasadne niemal 20 lat temu, kiedy w 1996 roku amerykańska telewizja CBS pokazała przykłady łamania praw człowieka w fabrykach produkujących wyroby noszące markę Nike. Sprawa dotyczyła fabryk ulokowanych w Wietnamie, które produkowały towary na zamówienie amerykańskiej korporacji. Naruszenia udokumentowała organizacja Wietnam Labour Watch.
Dzisiaj jesteśmy bogatsi zarówno o doświadczenia bojkotów konsumenckich, ale przede wszystkim lata rozwoju strategicznego CSR-u (Corporate Social Responsibility), który pozwala uświadomić organizacji jej rzeczywisty wpływ na otoczenie i środowisko poprzez takie działania, jak wdrażanie zrównoważonego łańcucha dostaw czy mapowanie interesariuszy. Widzenie szerszego kontekstu funkcjonowania w biznesie stwarza większe szanse na zapobieganie ryzyku lub ewentualne minimalizowanie go. Firmy mają wiedzę i narzędzia do monitorowania swojego łańcucha wartości, rośnie grono konsumentów, dla których jest to bardzo ważny aspekt działania firmy, istnieją organizacje pozarządowe, które mogą pomóc w tropieniu łamania praw pracowniczych. Piłka jest po stronie biznesu.
Oczywiście nawet najbardziej transparentnej organizacji może przydarzyć się kryzys, który wbrew pozorom, właściwie zarządzany, może być potencjalną szansą na umocnienie reputacji. Sytuacja w Bangladeszu sprawiła, że pewnie w siedzibach największych firm odzieżowych świata sztaby antykryzysowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości, a do udziału zaproszono nie tylko PR-owców, ale także specjalistów od CSR. Bo to jest kryzys nie tyle wizerunku, co zaufania. Mam obawy, czy polska firma postąpiła w ten sam sposób…
Chciałoby się nie używać powiedzenia „Mądry Polak po szkodzie”. Lepiej jednak zmienić swój sposób działania i funkcjonowania po szkodzie niż biernie czekać na kolejny, podobny kryzys lub w ogóle odżegnywać się od odpowiedzialności. Strategiczne myślenie o społecznej odpowiedzialności biznesu może nie jest jedyną receptą, ale znacznie obniża możliwość zaistnienia ryzyka nie tylko reputacyjnego, ale ogólnie biznesowego. Czyni firmę bardziej stabilną.
Mirella Panek-Owsiańska, prezeska Forum Odpowiedzialnego Biznesu