„(…) Ja dokładnie znam takiego Bronisława Komorowskiego, jakiego widziałem podczas debaty. I śmiem przypuszczać, że prezydent był wreszcie sobą” – uważa Piotr Tymochowicz, doradca medialny, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego, na łamach dziennika Polska Dziennik Bałtycki.
Według Tymochowicza prezydent jest bardziej błyskotliwy i logiczne potrafi ocenić sytuację, gdy nie jest sterowany przez ludzi z jego sztabu. Jego zdaniem w pierwszej części to Andrzej Duda okazał się bardziej sprawy. Jednak nie na długo. Punktem zwrotnym okazała się riposta Komorowskiego, która zgasiła Andrzeja Dudę. Chodziło o blokowanie przez niego od 9 lat etatu na uczelni.
W opinii rozmówcy Polski Dziennika Bałtyckiego słabością tej debaty bez wątpienia były oświadczenia końcowe. Pełne utartych frazesów i wzajemnego zastraszania się. Brakowało świeżych argumentów, nowych pomysłów. Zdaniem Piotra Tymochowicza, druga debata może okazać się kluczowa, pod warunkiem, że jeden z kandydatów znokautuje drugiego. Dodaje też, że gdyby kierował się intelektem i miał komuś doradzać, wybrałby Andrzeja Dudę. „Jego świeżość i młodość jest wdzięczniejszym tematem do współpracy”. Natomiast gdyby słuchał serca, doradzałby Komorowskiemu „nierozsądne jest popierać prezydenta, którego ugrupowanie nie przeprowadziło żadnej istotnej reformy w ciągu ośmiu lat (…)”.
W Polsce debata jest nadal pewnego rodzaju nowością, która ma utwierdzić wyborców w ich przekonaniach, a nie tworzyć nowe. Zdaniem Tymochowicza, debaty są źle rozplanowane. Gdyby odbywały się przez cały czas trwania kampanii, wtedy mogłyby mieć większy wpływ na wynik wyborów. (jk)