Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło wyjaśnia Rzecznikowi Praw Obywatelskich, że montowane w placówkach banku liczniki uśmiechu – o których jako pierwsza pisała Gazeta Wyborcza – nie są narzędziami do monitoringu i oceny pracowników. „Liczone uśmiechy są anonimowe i nie mają wpływu na przyjęty w Banku system premiowy” – stwierdza Jagiełło w liście wysłanym do RPO 23 października 2019 roku.
Przypomnijmy: RPO miał wątpliwości, czy opisane przez media rozwiązanie nie narusza prawa do prywatności pracowników oraz przepisów RODO, które dotyczą ochrony danych biometrycznych umożliwiających identyfikację danej osoby. Procedura monitorowania uśmiechów miała, według wspomnianej Wyborczej, poprawiać jakość obsługi klienta na podstawie oceny uśmiechów pracowników.
Jagiełło tłumaczy teraz, że doniesienia medialne są „powierzchowne” i „niejednokrotnie błędnie opisują założenia projektu”. Jego celem, według prezesa PKO, jest „pozytywne wpływanie na atmosferę w oddziałach banku oraz szerzeniu życzliwości w lokalnych społecznościach”.
„Każdy uśmiech to jeden grosz z funduszu Fundacji PKO Banku Polskiego przeznaczony na lokalny cel dobroczynny” – dodaje Jagiełło, porównując projekt do akcji, w ramach których firmy zachęcają pracowników do aktywności fizycznej przekładającej się na wsparcie finansowe.
Jagiełło twierdzi, że zastosowane sensory nie są kamerami i nie pozwalają na zapis obrazu i dźwięku, przez co nie da się dzięki nim identyfikować poszczególnych pracowników. „Liczone uśmiechy są anonimowe i nie mają wpływu na przyjęty w Banku system premiowy. Indywidualne wyniki są dostępne wyłącznie dla pracowników biorących udział w testach. Każdy bierze udział w projekcie dobrowolnie” – tłumaczy prezes PKO BP w liście do RPO. (mp)