Polityk nie chciał płaczącego dziecka podczas spotkania wyborczego, więc je wyrzucił. O sprawie pisze Wprost.
Jak czytamy, 2 sierpnia kandydat na prezydenta USA spotkał się ze swoimi wyborcami w szkole w Ashburn w stanie Wirginia. Wśród słuchaczy znalazła się kobieta z małym dzieckiem, które zaczęło płakać. Polityk nie pozostał na to obojętny i powiedział: „Słyszałem płacz dziecka, proszę się nie martwić. Lubię małe dzieci, podoba mi się to”.
Następnie Trump stwierdził, że żartował. „Proszę zabrać stąd to dziecko” – powiedział. Dodał przy tym, że czasami ludzie nie rozumieją, co ma na myśli i tak w tym wypadku uwierzyli, że lubi małe dzieci – informuje źródło.
Wprost podaje, że na słowa polityka zareagowała ochrona, która wyprowadziła z sali matkę z dzieckiem.
Internauci skomentowali incydent w mediach społecznościowych. W sieci pojawiły się negatywne opinie. Internauci zastanawiają się, jak osoba, której przeszkadza płacz dziecka, może ubiegać się o fotel prezydenta. Można jednak znaleźć równieź przychylne wypowiedzi. Jedna z użytkowniczek Twittera zwraca uwagę na to, że w takich okolicznościach trudno się skoncentrować.
Źródło: Twitter/timkaine
(ak)