O tym, co charakteryzuje millenialsów i jaka będzie kolejna generacja pisze serwis forbes.pl. Jak czytamy, przede wszystkim dzisiaj młodzi ludzie oczekują więcej od marek i dysponują większymi budżetami. Firmom powinno zatem na nich zależeć i tym muszą bardziej się wysilać, by zdobyć ich zainteresowanie. Co więcej, temat marek pojawia się w codziennych rozmowach pokolenia Y. Młodzi zastanawiają się, czy dana marka do nich pasuje. „Na pewno czują się z nimi naturalniej niż ich rodzice” – zaznacza Bogusław Bardoń, Senior Strategy Consultant w K2.
Autor artykułu Piotr Karnaszewski przytacza przykład firm Converse i Vans, których przychody znacznie się ostatnio zwiększyły. Dzisiaj buty produkowane są dla młodych klientów, dla których nie ma znaczenia, że w tym obuwiu grały gwiazdy NBA, ale to, że chodził w nich Kurt Cobain, a teraz noszą je osoby popularne na Instagramie takie jak Sayo Yoshida i PetShopsGirl Joe – czytamy. Młodzi zmieniają również rynek alkoholi. Preferują produkty naturalne o nietypowych smakach. Sięgają po te od lokalnych producentów, nie zaś proponowane przez duże koncerny – czytamy. Branża hotelarska także dopasowuje się do oczekiwań millenialsów. Hotele takie jak Hilton czy Radisson dają swoim gościom możliwość np. zameldowania się, otworzenia drzwi czy zamówienia drinka za pomocą telefonu komórkowego. Co więcej, klienci przed przyjazdem mogą dołączyć swoje selfie do listy gości, by od razu rozpoznała ich obsługa. „To jest tak naprawdę powrót do sytuacji sprzed wieku, gdy hotele stawiały na indywidualne traktowanie klientów” – podkreśla Olgierd Cygan, partner zarządzający Deloitte Digital CE.
Dowiadujemy się również, że na millenialsów nie działa już tak bardzo reklama tradycyjna. Dlaczego? Nowe pokolenie chce bowiem bezpośredniego kontaktu z marką i umożliwiają mu to media społecznościowe. „Tam wszyscy mówią językiem faktów, a nie reklamy” – mówi Maciej Korzeniowski, partner PwC w dziale Technologia i Telekomunikacja. Oczekują również prawdy, a ją daje im np. firma Converse, która pokazuje buty nie nowe, ale zużyte. „Właściwie każdy może przyjść na organizowane spotkania w Warszawie, Krakowie, Poznaniu albo we Wrocławiu i zrobić zdjęcie swoim znoszonym trampkom oraz opowiedzieć ich historię. Potem jego buty mogą trafić na wystawy w różnych częściach świata, billboardy albo do internetowych filmików” – twierdzi Karnaszewski. To z kolei ma wpływ na to, kto jest dzisiaj dla konsumentów autorytetem zakupowym. W coraz mniejszym stopniu tę rolę pełnią celebryci, a ich miejsce zajmują youtuberzy. Skąd ta zmiana? Wygrywa autentyczność, o czym wspomina Cygan. „Dzięki nim marki zyskują bardziej ludzką twarz, ale pod warunkiem że stają się uczestnikami współtworzącymi kampanię” – dodaje Bardoń.
Co jest jeszcze ważne dla pokolenia Y? Lubi, kiedy marki pozwalają mu personalizować się z produktem. Przykładem może być firma Lilou, która sprzedaje bransoletki, na których można wygrawerować dowolny napis. Młodzi konsumenci nie patrzą już dzisiaj przede wszystkim na cenę, zamiast tego liczy się dla nich wygoda kupowania. Karnaszewski przytacza w tym miejscu przykład Netflixa, który udostępnił swoim odbiorcom od razu wszystkie sezony „House of Cards”, dzięki czemu internauci nie musieli się niecierpliwić, czekając na kolejne odcinki serialu. Co więcej, Netflix zainwestował w algorytm, który proponuje użytkownikom następne filmy. Ich wybór opiera na guście i oczekiwaniach odbiorców.
Na koniec czytamy, że dzięki internetowi, młodzi konsumenci wiedzą dobrze i tym samym lepiej niż ich rodzice, co kupują. Marki muszą się starać, tym bardziej, że nie zapowiada się, że kolejne pokolenie Z bedzie mniej wymagające. (ak)