Internet to trzecie, zaraz po telewizji i prasie, źródło informacji o polityce w Polsce. Partie zdają sobie z tego sprawę, dlatego „marketing polityczny prowadzony w sieci jest coraz ciekawszy i skuteczniejszy” – twierdzi Łukasz Wojtkowski na łamach Expressu Bydgoskiego Magazyn. Mimo to, do doskonałości ciągle mu jeszcze daleko.
60-70 proc. młodych Polaków poszukuje informacji na temat polityki w sieci, a czołowi przedstawiciele partii mają tego świadomość. „Okazuje się jednak, że niespecjalnie o to dbają. Niektórzy ostatnie aktualizacje wprowadzali 2-3 miesiące temu, a inni przestali to robić już pierwszego dnia po wyborach, często nawet nie umieszczając podziękowań dla swoich wyborców” – czytamy w dzienniku.
W środowisku eksperckim istnieje już nawet odpowiedni termin dla tego typu zachowań – „blog majowy”. W pełni oddaje pilne pisanie blogów na początku kampanii, a potem ich zaniedbywanie. Co prawda, znacznie częściej przerzuca się dziś ciężar komunikacji z wyborcami na Facebooka i Twitter, ale ciągle nie odbywa się to na taką skalę, jak np. a USA. Tam, jak informuje autor publikacji, „Barack Obama z 750 mln dolarów, które zebrał na kampanię, aż 500 mln zdobył dzięki internetowi”. Według Łukasza Wojtkowskiego z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, cztery lata temu najlepiej w internecie radził sobie PiS, ostatnio jednak zaczęła przodować PO, za nią SLD i PSL. (es)