Politycy, którzy odwiedzają dany region i cieszą się tam zainteresowaniem, tym samym umacniają w przedstawicielach swojej partii wiarę w zwycięstwo. Lider partii może więc inspirować kandydatów do działania. Tworzydło przypomina przy okazji pierwsze wolne wybory, w których każdy, kto pojawił się na plakatach lub ulotkach z Lechem Wałęsą miał największe szanse na zwycięstwo. Dziś jednak samo poparcie szefa ugrupowania i zdjęcie z nim nie wystarczy. Wynika to z kilku powodów. „Po pierwsze wówczas mieliśmy do czynienia z walką z systemem w myśl zasady wszystkie ręce na pokład. Szansę miał każdy, kto był kojarzony z Solidarnością. Po drugie obecnie, szczególnie w wyborach samorządowych, znacznie większą wagę przywiązuje się do osoby kandydata niż do partii, którą on reprezentuje” – wylicza specjalista ds. marketingu politycznego.
Jaka wizyta przykuję uwagę wyborcy? „Bez pompatyczności, przyklaskiwania, nadskakiwania, lizusostwa” – wylicza Tworzydło. Dodaje przy tym, że w nadchodzących wyborach samorządowych na największe poparcie może liczyć kandydat – sąsiad, którego wyborcy znają i wiedzą, że potrafi załatwić sprawy mieszkańców w gminie. (mw)