Nie angażując się w politykę historyczną, Donald Tusk, z wykształcenia historyk, chce odróżnić się „wizerunkiem od Kaczyńskiego, dla którego ta polityka była ważna”, pisze Norbert Maliszewski na łamach Gazety Krakowskiej. Autor felietonu uważa, że obecny premier nie ma pomysłu na politykę historyczną. A niewielkie zainteresowanie Tuska wspomnianym tematem wiąże się z chęcią uniknięcia „jednoznacznego opowiedzenia się za lewicowo-kosmopolityczną lub prawicowo-narodową wizją polityki, gdyż będzie to oznaczać spadek poparcia dla PO którejś z tych dwóch grup”.
O braku wizji w prowadzeniu polityki historycznej według Miliszewskiego świadczyć ma „skreślenie przez Bogdana Zdrojewskiego projektów Muzeum Historii i Muzeum Ziemi Zachodnich z listy inwestycji kluczowych finansowanych ze środków europejskich”, a także niejednoznaczny stosunek do projektów upamiętniania niemieckich wysiedleń. Autor radzi rządowi Tuska, aby opowiedział się przeciwko projektowi „Widoczny znak”, ponieważ „skupienie uwagi na losie wypędzonych powoduje częściowe zapomnienie zbrodni nazistowskich. Ponadto umiejscawia także Polaków w gronie agresorów, co jest niekorzystne dla wizerunku Polski za granicą”, ostrzega Maliszewski. (ał)