Polska przekazała władzom reżimu Łukaszenki informacje o kontach bankowych, białoruskiego opozycjonisty, Alesia Bialackiego. „Wolałabym odpowiedzieć, że ta sprawa Polsce nie zaszkodzi albo niewiele zaszkodzi. Ale, niestety, zaszkodzi, i to mocno” – stwierdza Agnieszka Romaszewska, dyrektorka TV Biełsat.
Kwestia ujawnienia informacji wpłynie bardzo negatywnie na wizerunek Polski na Białorusi. O zdradzie, opuszczeniu czy sprzedaży reżimowi mówili już inni opozycjoniści białoruscy, a wśród nich Aleksander Milinkiewicz. Odpowiedź Polski to zazwyczaj „Oj, przepraszamy, bo my tak niechcący”- czytamy w Polskiej Metropolii Warszawskiej. Okazuje się też, że dla polskich urzędników, dwukrotnie nominowany do nagrody Nobla, Bialacki jest kompletnie nieznany. Żaden z urzędników, którzy zajmowali się tą sprawą, nie podjął większych starań by upewnić się czy sprawa nie jest „śliska”.
Pieniądze na koncie Bialackiego nie były jego osobistą własnością, przeznaczone były na działalność organizacji Wiasna. Radosław Sikorski już przeprosił białoruskich opozycjonistów, lecz zrobił to na portalu internetowym. „Polska powinna zbadać możliwość wystosowania noty dotyczącej tych funduszów na koncie Bialackiego, może powinno to zrobić Ministerstwo Finansów, poinformować, że to są pieniądze już opodatkowane i nie są indywidualnym dochodem” – proponuje Agnieszka Romaszewska. (kg)