Rafał Ziemkiewicz na łamach Rzeczpospolitej porusza ponownie temat instrukcji medialnych wysyłanych do polityków. Zdaniem publicysty w całym sporze najważniejszy nie jest sam fakt przesyłania wskazówek, ale to, co one zawierają. Polskie instrukcje porównuje do realiów amerykańskich, w których kongresmeni otrzymują nie konkretne tezy i wypowiedzi, a merytoryczną pomoc. „Nie wyobrażam sobie, co by się działo, gdyby ktoś rozesłał członkom Kongresu: »przy każdej okazji przypominać o romansach Clintona i nazywać go śliskim bubkiem«”.
Ziemkiewicz ocenia, że polskie instrukcje, pomysł zaczerpnięty z Zachodu, „są wypełnieniem profesjonalnej formy siermiężną treścią”. Zdaniem dziennikarza jest to ogólna tendencja w polskiej polityce, która z zewnątrz stara się podkreślać swój profesjonalizm, ale „pod pozorem westernizacji trwa zaś ta sama prostacka nawalanka”. (psp)