Patriotyczny trend w marketingu jest coraz bardziej widoczny. Sam fakt, że produkt wyprodukowano w kraju jednak nie wystarczy. Musi iść za tym informacja o wysokiej jakości – czytamy we Wprost.
Autor artykułu Marcin Dzierżanowski zauważa, że jeszcze niedawno polscy producenci, tacy jak Gino Rossi Reserved czy Cropp Town woleli się ukrywać pod obco brzmiącą nazwą. Dziś jednak ta tendencja się zmienia. Wystarczy wymienić hasło reklamowe Biedronki „My Polacy tak mamy. Doceniamy polskie produkty” czy kampanię Tyskie: „Polski chmiel, polska dusza”.
Zdaniem socjologa dr. Tomasza Barana to znak czasów, bo Polacy w coraz większym stopniu preferują polskie produkty. W rozmowie z tygodnikiem Baran mówi, że to efekt nasilenia postaw patriotycznych w społeczeństwie. Dodaje przy tym, że szybciej zorientowali się w tym specjaliści od marketingu politycznego niż specjaliści od nauk społecznych.
Dzierżanowski zwraca też uwagę, że przez lata polskie produkty miały „obciążenie peerelowskie”, co mogło mieć związek z „efektem Pewexu” – automatycznym przypisywaniem wysokiej jakości towarom z Zachodu. Polska gospodarka się zmieniła i dziś produkuje się towary, które podbijają rynki zagraniczne. Do dużych miast przyszła też moda na targi śniadaniowe, gdzie sprzedawane są produkty ekologiczne. Podobny trend dotarł też do sklepów sieciowych. Biuro prasowe Jeronimo Martins informuje Wprost, że obecnie w ich sklepach dziewięć na dziesięć produktów spożywczych pochodzi z Polski. Które marki dziś są faktycznie polskie? Z tą klasyfikacją, jak się okazuje, mamy problem.
W dalszej części artykułu czytamy bowiem, że większość Polaków przypisuje kryterium „polskości” zbyt arbitralnie. Autor powołuje się przy tym na badania GfK Polonia zlecone dla Superbrands. Wynika z nich, że zaledwie 13,6 proc. Polaków wie, że już od 23 lat marka Wedel nie należy do Polaków i zarządza nią azjatycka grupa Lotte. Co ciekawe, aż 43 proc. respondentów wierzy też, że Fiat został stworzony nad Wisłą. „Nasz kraj łączy z nim jedynie to, że tu otworzył pierwszą fabrykę poza granicami Włoch” – przypomina Dzierżanowski. (mw)