W przypadku liczby obserwatorów w mediach społecznościowych czasem mniej znaczy więcej, czytamy na PR Daily. Jak stwierdza autor William Comcowich, chociaż angażowanie w kampanie influencerów posiadających konta z dziesięcioma tysiącami obserwatorów zamiast tych, które śledzi milion wydaje się nieefektywne, to jednak dzięki dobremu PR-owi może przynieść firmie ogromne zyski.
Mikroinfluencerzy mają więcej obserwujących niż przeciętny użytkownik – przeważnie od jednego tysiąca do 100 tysięcy, a zarazem mniej niż celebryci i inne znane osoby. Zazwyczaj skupiają wokół siebie zaangażowaną i oddaną społeczność, a współpraca z nimi jest mniej kosztowna niż w przypadku gwiazd – czytamy.
Jak wykorzystać ich potencjał marketingowy? Sprawdźmy na przykładach przytoczonych przez portal prdaily.com.
Banana Republic
Firma odzieżowa zdecydowała się na współpracę z mikroinfluencerami na Instagramie. Ich zadaniem było publikowanie swoich zdjęć w ubraniach marki. Posty oznaczano za pomocą hashtaga #itsbanana. Jak informuje PR Daily, okazjonalnie właściciele wpływowych profili używali też skrótów: #brmovesyou, #brmakeitmatter czy #brholiday. W kampanii wzięły udział osoby prowadzące konta związane z modą lub lifestylem, które są znane ze swojego stylu, dzięki czemu Banana Republic miało szansę zareklamować się większej, choć nadal sprecyzowanej grupie odbiorców.
Źródło: screen ze strony instagram.com/explore/tags/itsbanana
Daniel Wellington
Szwedzki producent zegarków kładzie szczególny nacisk na influencer marketing, rezygnując z tradycyjnej formy reklamy – czytamy. Ostatnio firma wykroczyła poza użytkowników Instagrama zorientowanych na lifestyle i modę, współpracując na przykład z właścicielem konta Scuba and Shadow, publikującym zdjęcia zwierząt.
Źródło: screen ze strony instagram.com/shadow_scuba
Mikroinfluencerzy zaangażowani w kampanię dzielili się na swoich profilach specjalnie wygenerowanymi kodami zniżkowymi na zakup zegarków, co miało na celu przyciągnięcie nowych klientów. Dzięki współpracy z osobami o różnym wyczuciu stylu, marka wypracowała sobie szersze grono odbiorców, do którego należeli także konsumenci nieinteresujący się modą.
Glossier
Marka kosmetyczna Glossier, założona w 2014 roku, zawdzięcza swój sukces w dużej mierze właśnie influencer marketingowi. Jak podaje prdaily.com, podczas doboru partnerów do współpracy kierowano się głównie wskaźnikami zaangażowania zamiast liczbą obserwatorów.
Firma współpracowała m.in. ze studentką Uniwersytetu Michigan, którą obserwowało 8,5 tys. osób. W ramach kontraktu influencerka opublikowała zdjęcie produktu Glossier, rekomendując go oraz pisząc pochlebny artykuł na stronie skupiającej się na tematyce pielęgnacji i urody.
Źródło: screen ze strony instagram.com/ceciliagorgon
Innym razem firma zaprosiła 13 mikroinfluencerów na 48-godzinną wycieczkę do Nowego Yorku. Wśród nich była vlogerka, którą obserwowało 50 tys. osób na YouTubie. Podróż została przez nią udokumentowana i opublikowana na kanale, a dodatkowo, w ramach współpracy, liderka opinii zamieściła także cztery posty na Instagramie związane z wyjazdem, czym wpłynęła na liczbę wyświetleń i zaangażowanie internautów.
Tom’s of Maine
Firma tworząca produkty do higieny osobistej wyłącznie z naturalnych składników postanowiła współpracować jedynie z użytkownikami mającymi od 500 do 5000 obserwujących, dzięki czemu dotarła do kont zbliżonych popularnością do poziomu przeciętnego konsumenta. Tom’s of Maine zaangażowało publiczność stosownymi treściami, dzięki czemu, poza zbudowaniem świadomości marki, otrzymano także feedback od klientów.
Źródło: screen ze strony instagram.com/toms_of_maine
(bm)