Pracownik twierdzi, że dostawał 3600 euro wypłaty za robienie niczego – czytamy w The Washington Post.
Francuski rząd musi się mierzyć z kontrowersjami wokół pomysłu zreformowania kodeksu pracy. Obywatele obawiają się, że w związku z wydłużeniem czasu pracy będą im grozić przemęczenie i wypalenie. Odwrotny problem spotkał jednego z paryskich pracowników, który pozwał firmę, za to, że jego praca… była zbyt nudna.
Chodzi o Frederica Desnarda, który domaga się od swojego byłego pracodawcy, firmy Interparfums, ok. 400 tys. euro zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Francuz pracował w firmie przez cztery lata.
W wywiadzie dla Le Monde powiedział wręcz, że jego firma chciała zanudzić go na śmierć, tak by odszedł dobrowolnie. Tak interpretuje fakt, że otrzymywał od szefa coraz mniej zleceń, często też był delegowany do domu, bo po prostu nie był potrzebny. Prawnik poszkodowanego dodaje przy tym, że to „wynudzenie” spowodowało u jego klienta groźną depresję, która miała być przyczyną napadu epileptycznego i wypadku drogowego, w wyniku którego klient zapadł w śpiączkę.
Sprawa jest rozpatrywana przez sąd pracy. Decyzja ma zapaść 27 lipca – podaje The Washington Post. (mw)