Julie Karbo na adweek.com zauważa, że w erze digital coraz częściej dominuje komunikacja bezpośrednia, a więc od korporacji bezpośrednio do klienta. Czy jest w niej miejsce na tradycyjny PR? – pyta przy tym.
Powodem do tych rozważań jest właśnie wychodząca książka Roberta Phillips’a, „Trust Me, PR is Dead”. Philips stawia tezę, że nadszedł czas na wymianę informacji drogą „państwo-obywatel”, „pracodawca-pracownik”, „korporacja-klient”. Jest to możliwe dzięki mediom społecznościowym.
Wartościowa informacja to taka, którą da się opisać w limicie 140 znaków i która zaciekawi w 15 sekund. Coraz większą rolę odgrywa także komunikacja obrazkowa, dlatego Chevrolet ogłosił prezentację nowego modelu poprzez „emoji” – opartą na japońskich emotikonkach.
Według Pew Research Center dziennikarze wyrażają zgodę, by kontaktować się z nimi za pomocą ich profili społecznościowych – w ten sposób liczą, że otrzymają ekskluzywne informacje na wyłączność. Ciekawie te wyniki prezentują się na tle oczekiwań polskich dziennikarzy. Z badania Martis Consulting i SARE wynika bowiem, że Ci nie życzą sobie, by pisać do nich po godzinach w ten sposób.
Autorka zauważa, że zmiany nie oznaczają, że PR czeka rychły koniec. Specjaliści muszą jednak bardziej pracować nad skrótową informacją i szybkością przekazu. Tak, by klient, który także ma dostęp do nich, nie trafił na nie jako pierwszy. (mw)