Partia Jarosława Kaczyńskiego wciąż może liczyć na głosy „wyborców zmiany”. Problem w tym, że ci chcą czegoś innego niż twardy elektorat PiS-u – czytamy w Polskiej Metropolii Warszawskiej.
Jak przypomina dziennik, Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie również dzięki poparciu ze strony nowej grupy wyborców. O nowego prezydenta upomina się jednak „twardy elektorat”. Sztabowcy Prawa i Sprawiedliwości, chcąc powtórzyć sukces z poprzedniej kampanii, muszą wysłuchać głosów dwóch stron. Zdaniem Witolda Głowackiego, autora artykułu, ciężko będzie sprostać temu zadaniu.
Ten ukłon w stronę nowego elektoratu widać po ostatnich działaniach Andrzeja Dudy. Jak przypomina autor, prezydent nie wziął udziału w smoleńskiej miesięcznicy, a przed Pałacem Prezydenckim tradycyjnie przemawiał prezes Jarosław Kaczyński. „To oczywiście nie znaczy, że Andrzej Duda odcina się od smoleńskiej krucjaty PiS, ani nawet od smoleńskiego ludu” – dodaje jednak Głowacki. Prezydent dba o żelazny elektorat, tylko na uboczu – wrzucając do mediów społecznościowych zdjęcia „ z dziękczynnej podróży po Polsce”. To ukłon w stronę stałych wyborców, tyle że bez hałasu – czytamy dalej.
W dalszej części artykułu autor wskazuje, jakie oczekiwania ma „twardy elektorat”. „Ten wciąż czeka na starą retorykę PiS-u. Chcą powrotu na scenę Antoniego Macierewicza z jakąś nową smoleńską wizją, brakuje im też oskarżeń o kolaborację z Rosją pod adresem rządzących – wymienia dalej Głowacki. (mw)