„Seeding to wydarzenie, które rodzi zaangażowanie konsumenta i wymaga jego świadomej decyzji o udziale w kampanii” – czytamy na łamach Marketingu w Praktyce. Coraz częściej ambasadorami produktów w sieci stają się blogerzy. Ich wpisy przedstawiają i oceniają dany produkt, tym samym promują markę.
Nowe media pozwalają stworzyć szerokie możliwości. Marki korzystające ze współpracy z blogerami, liczą na ich szczerość, bezpośredniość i naturalność. Dzięki komunikacji w mediach społecznościowych nie trzeba długo czekać na efekty kampanii. Jak się je mierzy? W magazynie czytamy, że zasięg kampanii rekomendacji z product seeding jest badany na podstawie raportów z rozmów, liczby uczestników i rozmówców oraz wskaźnika rekomendacji z drugiej ręki. Według niego każdy z nas rozmawia średnio z 5,3 osobami. 5000 konsumentów generuje około 477 500 rekomendacji w realnym świecie – informuje Iwona Gniedziejko-Płuciennik.
Zasady udziału blogerów w tego typu kampaniach regulują kodeksy eksperta i blogera. „Uczestniczący powinni być szczerzy, naturalnie i jawnie informować, że uczestniczą w kampanii rekomendacji oraz że robią to dobrowolnie i nieodpłatnie” – zaznacza autorka.
Sposoby komunikowania się konsumentów między sobą są bardziej różnorodne. Co za tym idzie, zarówno firmy, jak i poszczególne osoby mogą w sposób ekspresowy wymieniać swoje zdania. „Równolegle prowadzone są rekomendacje offline i online: spotkanie twarzą w twarz, osobiste doświadczenie z produktem, jak i dzielenie się opinią na FB, blogu czy forum” – czytamy w Marketingu w praktyce. Co ciekawe, marki coraz chętniej sięgają po tzw. Brand Advocates. Wówczas najaktywniejsi i najbardziej zaangażowani ambasadorzy marek otrzymują zaproszenie do dłuższej współpracy. W usługach finansowych np. może – zdaniem Gniedziejko-Płuciennik – sprawdzić się szczególnie miniseeding, w którym ambasadorzy otrzymują próbki, materiały informacyjne oraz ulotki. (eo)