Wciąż zmieniający się „ambasadorowie”, banalne foldery i degustacja tradycyjnych potraw zamiast przedsięwzięć merytorycznych. Wszystko to wytyka polskiemu przedstawicielstwu Lubelszczyzny w Brukseli Danuta Majka na łamach Gazety Wyborczej Lublin.
Autorka artykułu określa promocję regionu w stolicy Unii Europejskiej jako „jedną wielką kompromitację”. Zauważa, że dotychczasowi przedstawiciele Lubelszczyzny w Brukseli byli nieskuteczni i bardzo krótko piastowali swoje stanowiska. Zeszłoroczne otwarcie Domu Polski Wschodniej (wspólnego przedstawicielstwa województw: lubelskiego, podlaskiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego i podkarpackiego), które miało stanowić „nowy początek”, nie zmieniło nic. Poza seminarium poświęconym Partnerstwu Wschodniemu w ramach promocji Lubelszczyzny zorganizowano wystawę Parlamencie Europejskim, gdzie główną atrakcję stanowiło stoisko ze swojskim jadłem, kolportaż folderów, zbiórkę dla powodzian i koncert z okazji Roku Chopinowskiego. Wszystko to kosztowało województwo 210 tys. zł.
Europosłanka z Lubleszczyzny, prof. Lena Kolarska Babińska podkreśla na łamach gazety, że priorytetem przedstawicielstwa powinna być promocja gospodarki i kandydatury do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Autorka artykułu wiąże jednak nadzieje z osobą Marty Szmulkowskiej, która od września zeszłego roku została nowym „ambasadorem” Lubleszczyzny w Brukseli. (iw)